Siukum Balala Siukum Balala
1312
BLOG

Z cyklu : Wasz człowiek w Brukseli. Atomium

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 30


image


Unia Europejska zmienia się na naszych oczach. Zmienia się prawo, by lepiej służyło nam obywatelom Unii, byśmy rośli w siłę i żyło się nam dostatniej oraz byśmy mogli pisać notki na salonie24. Jeszcze rok temu napisanie notki o Atomium byłoby niemożliwe, a dziś proszę. Dzięki " Panoramafreiheit " mogę pisać o Atomium. Freiheit jest naprawdę dobry, ale jeszcze lepszy jest Freedom. Oczywiście i kilka lat temu mogłem napisać o Atomium, jednak wahałbym się z umieszczaniem zdjęć, choć wykorzystywanie czyichś dóbr objętych ochroną autorską  dotyczy  raczej komercyjnego ich wykorzystywania. Pamiętam sprzed lat kategoryczną informację w przewodniku  " wykorzystywanie wizerunku Atomium w postaci zdjęć, rysunków, obrazów, tak w całości jak i we fragmentach możliwe jedynie po uzyskaniu zgody posiadacza praw autorskich "


Atomium - niezwykła futurystyczna konstrukcja zachwyca do dziś, mimo, że za rok obchodzić będzie 60 - te urodziny. Kryształ żelaza w 165 miliardowym powiększeniu, 9 atomów żelaza, każdy o średnicy 20 m, przedziwny układ orbitalny. 9 kul to również  symbol 9 prowincji Belgii, stan na 1958 rok.


image


Dziś podoba się jeszcze bardziej, bo  po ostatniej konserwacji,  aluminiowe poszycie kul zastąpiono polerowaną stalą nierdzewną, mamy więc obecnie prawdziwe atomy żelaza. Część pieniędzy na renowację uzyskano ze  sprzedaży starego poszycia na aukcji internetowej. Cena 1000 euro za trójkątny płat blachy aluminiowej nie jest wygórowana, a jak ładnie wygląda zawieszona nad kominkiem, bądź w belgijskim ogródku.


Atomium powstało na zamówienie organizatorów Światowej Wystawy Expo 58, autorem projektu był belgijski inżynier Andre Waterkeyn, w owym czasie jeden z dyrektorów  belgijskiego koncernu stalowego Fabrimetal. Pomocnikami Waterkeyna byli dwaj bracia architekci : Andre i Jean Polak, którzy z Polską mieli tyle wspólnego, że byli Szwajcarami, czyli nic nie mieli wspólnego. Było Atomium w swoim założeniu pokazem możliwości projektowych i wykonawczych belgijskich inżynierów i techników, w momencie otwarcia na szczyt Atomium, znajdujący się na wysokości 100 m, można było wjechać najszybszą windą w Europie. Cała wystawa Expo 58 była wielkim sukcesem organizacyjnym Belgów, wielką promocję tego małego, młodego kraju. O zainteresowaniu wystawą świadczy liczba zwiedzających : ok 42 miliony, rekord dnia to ponad 700 tysięcy gości. To spore wyzwanie organizacyjne, przyjąć, ugościć i rozładować taki tłum. Wystawa odbywała się w królewskiej dzielnicy Laeken, o rzut beretem od słynnego stadionu Heysel ( 29.05.1985 )  na terenach gdzie podobne  wystawy  organizowano już przed wojną, jednak nie z takim rozmachem.


image

Stacja metra Heysel 

image

Stadion Heysel 

image


image

Przedwojenne pawilony wystawowe


Dla wygody gości zorganizowano wewnętrzny transport, a dla chcących mieć szerszy ogląd spraw nawet kolejkę linową. Paradoksalnie przetrwały jedynie pawilony przedwojenne,  więc zlokalizowanie najsłynniejszego pawilonu Philipsa  - autorstwa Le Corbusiera - jest niemożliwe. Dla warszawiaków to jednak nic straconego, bowiem pawilon Philipsa był inspiracją  dla stacji PKP Warszawa Powiśle. Wystawa zorganizowana w belgijskiej stolicy  to bezsprzecznie, najważniejsza, najsłynniejsza i najbardziej pamiętana wystawa Expo w całym XX wieku. Świata i Europa otrzepana już z wojennego kurzu, pokój światowy jakby okrzepł. Wydaje się, że powojenny świat przepełniony jest optymizmem i harmonią. W wielu dziedzinach nauki i techniki odnotowano niespotykany postęp. Wygląda na to, że nie ma problemu z jakim  nie poradziliby sobie  naukowcy i inżynierowie. Okiełznano energię atomu, problemy energetyczne ludzkości  wydają się być rozwiązane . Dziś wiemy, że to wszystko nie takie proste, że o dobrobyt i pokój niestety trzeba walczyć. Cóż poradzić kiedy połowa ludzkości to idealiści, a reszta to ludzie naiwnej wiary, że wszystko będzie tak jak kiedyś. Nie będzie jeśli nie będziemy się starać.


Polska na wystawie światowej nie była obecna z powodu zgrzebnego tow. Gomułki, który uważał że skoro w Polsce jest socjalizm i papierosy w kioskach to w zasadzie nic ludziom do szczęścia nie trzeba. Drugi powód to niestety powojenna bieda, której nie zlikwidowała obecność papierosów w kioskach. Wielka szkoda, bo polski pawilon zaprojektowany przez prof. Sołtana z udziałem artystów z warszawskiej ASP i specjalistów - wystawiennikow, cała koncepcja ekspozycyjna mogła być w Brukseli rewelacją i być może znalazłaby się w opracowaniach historycznych dotyczących Expo 58. Na pewno byłby polski pawilon większym osiągnięciem i sensacją  niż lalki - bączki po  130 PLN,  rozdawane przez ludzi Sikorskiego podczas polskiej prezydencji w Unii. Nie pojechaliśmy, mimo że dla tow. Gomułki przygotowano biedniejszy, więc tańszy wariant pawilonu.


Nam się nie udało jednak pawilon najbardziej progresywnego państwa świata, czyli ZSRR zrobił na Expo 58 prawdziwą furorę. Rywalizował skutecznie z pawilonem amerykańskim, w którym zaprezentowano min.  niepozorne urządzenie przypominające mały telewizor z klawiaturą, a który nazwano " elektronicznym komputerem " Nie zabrakło również kolorowych telewizorów i sztuki indiańskiej. Zacofany kraj.


Ludzie radzieccy zaprezentowali posąg tow. Włodzimierza Iljicza " jak żywy " a po prawicy i lewicy wodza rewolucji replikę " Sputnika 1 " oraz replikę  pojazdu kosmicznego, w którym bohatersko poległa " Łajka " po wejściu w górne warstwy atmosfery. ZSRR zaprezentował jeszcze - wchodzącą właśnie do produkcji - limuzynę  " Czajkę" Ten pierwszy radziecki krążownik szos mógł przewozić jednocześnie siedmiu sekretarzy KC każdego kraju, w którym budowano socjalizm. Sekretarze KC w takim aucie mogli czuć się swobodnie, a nawet mogli palić papierosy kupione w kiosku. Mogli także korzystać z radzieckiej klimy, czyli skrzyni między bagażnikiem, a przedziałem pasażerskim, o ile kierowca przed wyjazdem napełnił ją lodem. Naprzeciwko posągu tow. Lenina stało  największe łożysko na świecie jako symbol tego, że dzięki Włodzimierzowi Iljiczowi wszystko się na świecie kręci. Dlaczego ludzie radzieccy akurat te produkty uznali za flagowe produkty swojego przemysłu i nauki ?


Lenin i wszystko jasne. Dzięki żarówce, którą ofiarował dzieciom, dzieci mogły dłużej siedzieć nad książkami i osiągać lepsze wyniki w nauce niż ich amerykańscy rówieśnicy, a w konsekwencji do dorosłego, wynalazczego życia byli lepiej przygotowani. To już nie były czasy lampy naftowej i drogiej carskiej nafty. No chyba, że w nocy przyszło NKWD i aresztowało rodziców. Wtedy dzieci uczyły się nieco gorzej, bo dzieci generalnie bez nadzoru rodzicielskiego niechętnie siadają do książek. Jednak NKWD zwykle przychodziło nad ranem, więc lekcje były odrobione jak należy. W Związku Radzieckim za wynalazczość odpowiadało Biuro Polityczne, a nie tak jak w USA przypadkowi ludzie, często bez koniecznego wykształcenia. Radziecki sposób organizowania wynalazczości jest lepszy, bowiem od razu wiadomo kto odpowiada za jaki projekt i kogo rozstrzelać, a kogo tylko aresztować.


Biuro Polityczne śledziło wszystkie nowinki światowej nauki i techniki i jeśli coś wpadło im w oko natychmiast wzywali odpowiedzialnego inżyniera i nakazywali, by podobne cacko, ale lepszej jakości wyprodukować i w ZSRR. Zwykle udawało się wyprodukować takie cacko, z tym że często dwa razy większe. Dowiedziało się np. Biuro Polityczne, że Union Pacific wprowadzi wkrótce do eksploatacji lokomotywę Big Boy, więc wydało polecenie by i u nich taką lokomotywę wyprodukować. Życzeniom członków Politbiura uczyniono zadość i powstała lokomotywa marki " Tow. Andriejew " której koła napędne miały średnicę 3 m. Była największa na świecie. Niestety, ktoś w fabryce zapomniał o bramce gabarytowej i lokomotywa wrócić musiała do poprawki, bowiem nie mieściła się pod większością radzieckich wiaduktów, była wszak największa i najbardziej postępowa na świecie, a wiadukty były zacofane, bo jeszcze carskie. Niestety nie poprawiono jej, bowiem wracając do fabryki lokomotyw, podczas pokonywania krzywizny toru, tor ten po prostu wyłamała. Tor był słaby, robiony przez łagierników, a to przecież była największa lokomotywa na świecie. Aby temu jakoś zaradzić i wyjść z twarzą mianowano  tow. Andriejewa ludowym komisarzem d/s połączeń drogowych, bo jak widać na budowie lokomotyw to się on specjalnie nie znał. Podobnie było i z " Czajką " i z największym łożyskiem świata, ale o tym nie będę się rozwodził, bo i tak notka zapowiada się ponadgabarytowa, prawie jak skład ciągnięty do Kujbyszewa przez lokomotywę " Tow. Andriejew " w czasach kiedy komisarzem transportu był tow. Kaganowicz.


Trzecim pawilonem, przed którym warto było się zatrzymać, a nawet wejść, był - wspomniany pawilon Philipsa - autorstwa Le Corbusiera. O ile pawilon radziecki napędził solidnego stracha imperialistom amerykańskim to ten pawilon napędził stracha wszystkim kompozytorom na świecie. Philips, wiodący wówczas producent zaawansowanej elektroniki ( Samsung już wprawdzie istniał, ale zajęty był produkcją cukru ) zaprezentował eksperymentalną muzykę tworzoną i odtwarzaną na urządzeniach elektronicznych najnowszej generacji. Jakieś tam " Poematy elektroniczne " czy inną " Betonową muzykę " Sprawy dla kompozytorów przybrały zły obrót, bowiem wkrótce mogło okazać się, że staną się zbędni, zastąpieni przez maszyny i przyjdzie im opanować jakiś instrument by zarabiać grając do kotleta. Również i ta wizja - na szczęście - się nie spełniła. Wrażliwy człowiek - twórca zawsze stworzy rzecz bardziej wartościową niż bezduszna maszyna do komponowania muzyki. Ja jestem chyba zacofany, bo uważam, że nagrany na super high - tech magnetofon, trzask płonącego drewna, potem posiekany, wzmocniony, zmiksowany i puszczony jeszcze raz, to nie jest moja ulubiona muzyka. To coś takiego jak próba namalowania Panoramy Racławickiej za pomocą farb i ręcznego granatu.

 
Widzimy, że Expo 58 była wystawą na której warto było być, warto było pojechać. Gdyby tak jeszcze paszporty dawali, by wszystkie te cuda zobaczyć. Była wystawa eksplozją postępu, piękna i nowoczesności, jednak jako nie w 100 % idealista muszę do tej beczki miodu dodać łyżkę dziegciu.


Obok tej nowoczesności, schowane w parku między królewskim pałacem, a Heysel działy się rzeczy, o których dzisiaj niezręcznie Belgom przypominać. W parku funkcjonowało coś co czasem nazywa się ostatnim w XX wieku " human zoo " Belgowie, którzy w sposób niemiłosierny eksploatowali swoją kolonię - Kongo belgijskie, przywieźli stamtąd kilkaset osób, rodzin z dziećmi, wujków i teściowych i całe to bractwo umieszczone zostało za płotem. W naturalnej afrykańskiej scenerii, wiedli to swoje życie, w tych swoich tradycyjnych chatkach i w swoim zwykłym dziennym, afrykańskim rytmie... a wycieczki za okazaniem biletów oglądały sobie, a mali chłopcy jak zwykle straszyli okazy za płotem waląc patykami po szczebelkach. Ech ! ci belgijscy chłopcy.


Nikogo to jednak wówczas specjalnie nie obchodziło bowiem inskrypcja na popiersiu Leopolda II - przy wejściu do tego ludzkiego zoo - głosiła " podjąłem pracę w Kongo w interesie cywilizacji i dla dobra Belgii "


image

Pomnik Leopolda II w Brukseli

Ten interes cywilizacji - jeśli wierzyć historykom - kosztował życie ok 10 milionów mieszkańców Konga. Co niestety powoduje, że Leopolda II musimy ustawić na jednym podium z kanclerzem Niemiec, Adolfem H. i przywódcą wszystkich postępowych ludzi na świecie, Józefem S. Kolejność na podium do ustalenia. Niestety Belgowie w Kongo zachowywali się znacznie gorzej niż Niemcy w Deutsch - Ostafrika, ale to temat na jeszcze dłuższą notkę.


image

Pałac królewski w Brukseli
Odeszliśmy niezauważenie od piękna i czystej formy Atomium, bywa tak jak się pod człowiekiem klawiatura rozszaleje. Wydaje się dziwnym, że coś tak pięknego jak Atomium nie stało się symbolem Brukseli tak jak wieża Eiffla jest symbolem Paryża. Obie powstały przy okazji wystaw światowych i obie miały zostać rozebrane po zakończeniu imprezy, na szczęście tak się nie stało. O tym, że symbolem Brukseli jest dziś niewielki siusiający chłopiec, zdecydowała ludzka przekora i niechęć do płacenia za coś co można mieć całkowicie za darmo. Manneken Pis jest i był  za darmo. Atomium niestety nie. Twórca Atomium, Andre Waterkeyn był chyba człowiekiem zanadto zapobiegliwym. Wypełniając wniosek o ochronę dóbr intelektualnych do urzędu patentowego, zbyt ów wniosek uszczegółowił i zbyt rozciągnął w czasie. Prawa autorskie do projektu miały wygasnąć dopiero 1 stycznia  2076, więc gdyby nie Freedom of panorama ta notka powstałaby nie wcześniej niż za 59 lat. 
Komu jednak chciałoby się ją wówczas czytać, kiedy na pewno byłaby trzy razy dłuższa. 59 lat to sporo czasu na uzupełnienia.


image

Park Ossegem 


Zobacz galerię zdjęć:

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości