Siukum Balala Siukum Balala
469
BLOG

Schlacht bei Waterloo. 18.06.1815

Siukum Balala Siukum Balala Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 43


image


Moje najczarniejsze obawy z niedzielnej, przedbitewnej notki, potwierdziły się. Poległem. Na szczęście trafiłem w ręce dobrego francuskiego lekarza i choć nie był to naczelny lekarz armii Napoleona - Jean Dominique  Larrey, to jednak wiele mu zawdzięczam. Wyżyłem. Zgodnie z jego zapewnieniami, gdybym trafił w ręce angielskiego chirurga, szanse przeżycia miałbym zdecydowanie mniejsze. Nie mogłem trafić w inne ręce, bo moja rodzona babka zawsze twierdziła, że mam niewielką domieszkę krwi francuskiej, w związku z czym pod Waterloo stanąłbym na pewno po stronie cesarza. Przyplątał się do naszej rodziny, a następnie wżenił jakiś maruder z Wielkiej Armii, wracającej w dużym nieładzie spod Moskwy.


image


Zmarznięty był, cierpiący, nawet krem L' Oreala na spierzchnięte wargi gdzieś zagubił, więc go przygarnięto. Nazywał się Pierre de Lavalle i był porucznikiem jakiegoś regimentu, ale którego tego babka już nie wiedziała. Miał Pierre - jako Francuz - wrodzony talent do napojów, dzięki czemu dość szybko zyskał szacunek wśród naszych. Talentu tego nikt nie tępił, wręcz przeciwnie, pozwolono mu ten talent rozwijać, hołubiono i w dość szybkim czasie porucznika Pierre'a de Levalla zaczęto nazywać Piet'ką Dolewajłło. Rzecz działa się w mickiewiczowskiej Litwie i takie przemiany nikogo nie dziwiły, nie zaskakiwały. Z Pierre'a Piet'ka z Gustawa Konrad lub odwrotnie, to nikomu nie wadziło. Sporo było kuzynów z końcówką Xxx...łło, więc jeden Dolewajłło więcej jeden mniej, niech będzie, niech się ostanie. Nie szkodzi. Jagiełły tylko babka nie trawiła, uważała go za litewskiego dzikusa z powodu, że " ... naszą Jadwinię, dziecko jeszcze, wziął i pod sobą zamęczył " Litewski barbarzyńca i zbereźny wszetecznik. Wróćmy jednak do bitewnego zgiełku Waterloo, bo kogo może obchodzić jakiś porucznik de Lavalle przerobiony w Litwie na Dolewajłłę.


image


image

Na początek trepan i trepanacja 


image

Ekstraktor do kul 


image

Przypalarka do tamowania krwawienia


Szanse przeżycia w angielskim lazarecie miałbym mniejsze, bo - zgodnie z zapewnieniami mojego operatora - angielski korpus medyczny stał na bardzo niskim poziomie kwalifikacyjnym i organizacyjnym. Trzeba oddać Napoleonowi sprawiedliwość, że znakomite talenty organizacyjne wykorzystał również do stworzenia w pełni profesjonalnego korpusu medycznego idącego w ślad za walczącymi żołnierzami. Z ambulansami zwożącymi rannych  z pola bitwy ( ambulans volante ) z kwalifikowanymi sanitariuszami, którzy dokonywali selekcji rannych, zwiększając szanse przeżycia tym, którym można było jeszcze pomóc. 
Z lekarzami przydzielanymi bezpośrednio do walczących oddziałów.


image

Jeszcze opaska garota... 


image

... i mozna operować 


Nam nieco spojrzenie na historię spaczono, pokazywano heroiczne szarże, nadludzkie męstwo, honor i tym podobne przymioty żołnierskie, zapominając o drugiej stronie tego pięknego medalu, o jatce jaka towarzyszyła wojnie. Bitwa, battle, battaile to określenia nie do końca oddające to co działo się nie tylko pod Waterloo. Najlepiej istotę tego, co się tam działo, oddaje niemieckie słowo " Schlacht " To było niestety szlachtowanie ludzi. Ponad 44 tysiące zabitych i rannych po obu stronach, to jest prawdziwa skala tego co mogło wydarzyć się tego jednego dnia, 18 czerwca 1815 roku. Ambulanse jeszcze po 2 - 3 dniach zwoziły konających rannych, a ludność miejscowa chodziła po pobojowisku zabierając dogorywającym co się tylko dało zdjąć, odpiąć, bądź wyrwać. 

" Rozdziobią nas kruki i wrony " ? czy tylko nas rozdziobywały panie Żeromski ? 
Zatem praca bitewnego lekarza, jego pierwszy obowiązek to były nigdy nie kończące się amputacje, amputacje i amputacje. Nie zaskoczyła mnie ta wojenna medycyna, bo widziałem wcześniej kompletne wyposażenie napoleońskiego chirurga w Pałacu Inwalidów, jednak zaliczyć praktyczną lekcję, to sprawa zupełnie inna.


image

Wyposazenie lazaretu. Pompka do odmy jamy brzusznej, strzykawka do aplikowania rtęci cierpiącym na choroby weneryczne, skalpele, piły, przypalarki, skórzana narkoza i szkatuła ze środkami p/bólowymi. 


image

Talerz amputacyjny


image


image

Napoleoński i współczesny talerz amputacyjny. Współczesny do amputacji ponizej kolana, z dodatkowym otworem na kość strzałkową. 


Amputacja była szczęściem w nieszczęściu, bowiem tylko taki inwalida wojenny mógł liczyć na niewielką państwową rentę. A co z odciętymi członkami ? Zaskoczenie. Grzebano je z całym szacunkiem należnym szczątkom ludzkim. Pytanie : w którym miejscu historii są dziś rozprawiający  o " smoleńskich mielonkach " ? Jaskinie neandertalczyków ? 


image

Wracając do początku notki i szans przeżycia. Szanse przeżycia miałbym większe z powodu epokowego wynalazku francuskiego chirurga, z powodu talerza amputacyjnego, którego nie używali Anglicy. Ten rewelacyjny  instrument operacyjny pozwalał na uniesienie masy mięśniowej, odsłonięcie kości, po zakończeniu amputacji naddatek skóry i mięśni pozwalał na bardzo ładne zszycie rany. 
Dobry chirurg potrafił przeprowadzić zabieg amputacji w ciągu niespełna 2 minut. Szybka i sprawna operacja zmniejszała ryzyko infekcji i  to była ta szansa dana cierpiącemu nieszczęśnikowi. Bo jak stwierdził doktor Larrey... ci nieszczęśnicy umrą nie od ran, a z powodu miejsca w którym przebywają, z powodu infekcji. Ten problem zostanie jednak rozwiązany dopiero za 40 lat, przez siostrę Nightingale i angielskiego inżyniera Isambarda Brunela, ale to tematy tak obszerne, że aż zasługujące na osobne notki.


image

... et voila 

Przytomnie zapyta jeden z drugim, a co z anestezją, jak radzono sobie z bólem ? Wcale sobie nie radzono. Oficerom przysługiwały jedynie środki znieczulające na bazie opium, a zwykły " riadawoj " miał do dyspozycji drewniany kołek w ustach, bądź skórzany rzemień. Na koniec horroru jedno zdanie na rozweselenie, zdanie o alkoholu, bo nie od dziś wiadomo, że alkohol rozwesela. Jeden z uczestników szkolenia medycznego spytał lekarza : dlaczego nie podawano rannym alkoholu na uśmierzenie bólu ? Odpowiedź nie była zaskoczeniem. Dla takiej liczby rannych musiałaby funkcjonować pod Waterloo gorzelnia, a marka " The Beer of bravery " warzona w Waterloo jeszcze nie istniała.


image
Ech to zycie na biwaku i " The beer of brevery " 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura