Siukum Balala Siukum Balala
990
BLOG

Z cyklu: Wasz człowiek w Brukseli. Sacre Coeur

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 58

image


Kto się przy kaflowym piecu wychował temu w Bazylice Sacre Coeur na

Koekelbergu się spodoba i będzie się tam czuł dobrze. Ja się przy piecu wychowałem i zaświadczam, że jest tak jak napisałem wyżej. 


Młoda Belgia i świeżej daty - pochodzący z " konkursu "  - król Leopold I na gwałt poszukiwali narodowej tożsamości. Władca Belgii Leopold I to faktycznie Koburczyk wywodzący się z tej chmary niemieckich książąt i książątek, którzy w czasach rosnącej potęgi Hohenzollernów, nie mieli specjalnie nic do roboty, więc najmowali się na królów Belgii, Bułgarii, Grecji, Rumunii, a nawet na carycę  Rosji, czy też na księcia - consort dla brytyjskiej władczyni, która też, nawiasem mówiąc była Niemką i do końca życia mówiła z niemieckim akcentem.  Stworzenie jednego narodu  z dwóch różnych narodów nie jest zadaniem łatwym, kiedy sprawę pogarszają  jeszcze animozje z przeszłości. Tak chyba pozostało do dziś. Narodu stworzyć się nie udało, ale kształtować tożsamość państwową należało ze wszech miar.


Wzorem była leciwa, sąsiednia Francja, więc syn  Leopolda I rzucił pomysł zbudowania Panteonu, gdzie kwaterowanoby po śmierci  co wybitniejszych Belgów. Pomysł nie chwycił, może dlatego, że państwo było młode i nie dorobiło się jeszcze wybitnych jednostek. Żył już wprawdzie wybitny Leo Baekeland, ale bakelit miał wynaleźć dopiero w 1907 roku, a do narodzin i śmierci Jacquesa Brela było jeszcze sporo czasu. Panteon nie był dobrym pomysłem dla narodu, którego połowa mówi po francusku, a druga połowa po flamandzku, a przy okazji tak się różnią, jak różnią się Szkoci od Włochów. Pochowasz wybitnego Belga, a upomni się o niego Francja, o innego wybitnego Belga może upomnieć się dla odmiany Holandia. Panteon to zdecydowanie kiepski pomysł. Ostatecznie stanęło na podarowaniu mieszkańcom Belgii świątyni, wokół której jednoczyliby się Brukselczycy mówiący różnymi językami. Kamień węgielny pod monstrualną, neogotycką świątynię położono w 1905 roku, na 75 urodziny Belgii. Kiedy budowla osiągnęła - jak to my murarze mawiamy - stan " zero " czyli wyszła z fundamentów w dalekim Sarajewie miały miejsce wydarzenia, które zastopowały budowę i sprawiły, że bazylika była chyba najdłużej budowaną świątynią XX wieku. 28 czerwca 1914 roku bawił w Sarajewie z małżonką swoją Zofią, mój  imiennik arcyksiąże Ferdynand. W arcyksiążęcy pojazd jadący  ulicami Sarajewa ktoś cisnął granat. Czy grant był przeterminowany, jak trucizna Gawryły Principa, czy rzucający granatem miał rozbieżnego zeza, tego nie wiemy. Granat nie wyrządził specjalnej szkody i trochę tylko arcyksiążecej parze napędził strachu. Kiedy arcyksiężna wyjęła wszystkie drzazgi z paradnego munduru małżonka, ten przytomnie zapytał towarzyszącego im gubernatora Bośni i Hercegowiny, niejakiego Potiorka Oskara
- Czy są jeszcze dziś dla mnie szykowane  jakieś atrakcje rozrywkowe ? 
Potiorek nie należał do ludzi bystrych, ani dobrze zorientowanych, więc zgodnie ze swoją wiedzą odpowiedział, że nic mu o takich atrakcjach nie wiadomo. Uspokojona para wyruszyła w dalszy objazd miasta. Niestety dla arcyksięcia przygotowano jeszcze jedną atrakcję, w konsekwencji której, wstrzymano budowę świątyń, a zaczęto powoływać do życia wikariaty polowe. Bo taka była potrzeba chwili. Mówiąc bez owijania w bawełnę strzelniczą, wybuchła wojna.


Źle się stało, że wybuchła wojna, ale dobrze się stało, że wstrzymano budowę bazyliki, dzięki czemu nie straszy dziś na koekelberskim wzgórzu, jakieś neogotyckie monstrum w niemieckim stylu, na które nikt nie zwróciłby uwagi, ja na pewno nie zwróciłbym uwagi, bo neogotyk uważam za styl chłodny. Po wojnie stan finansów Belgii okazał się bardziej niż opłakany i kontynuowanie budowy według projektu Pierre' a Langerocka stało się niemożliwe. Jednak Stwórca czuwał nad swoim projektem, dziś wiem że chciał mieć pośród sobie dedykowanych świątyń w stylach najrozmaitszych, tę jedną jedyną, największą na świecie świątynię w stylu art deco. A czy to Panu Bogu nie wolno mieć estetycznych kaprysów ?


image


Towarzystwo Budowy Narodowej Bazyliki Najświętszego Serca w Brukseli, cały czas poszukuje wyjścia z finansowej zapaści. Wówczas pojawia się wybitny architekt Albert van Huffel z tańszym w realizacji, żelbetonowym projektem, całkowicie innym niż pierwszy neogotycki projekt Langerocka. Sprawę ułatwia docenienie projektu  i przyznanie  van Hufflowi nagrody Grand Prix na paryskiej wystawie sztuki dekoracyjnej i wzornictwa w 1925 roku.


image


Budowa może ruszyć, a jej ostateczne zakończenie nastąpi dopiero w 1970 roku. Rezultat jaki jest każdy widzi, mój aparat " Zorki 5 " nie kłamie. Mamy do czynienia z miejscem niezwykle pięknym. To nie jest miejsce w stylu współczesnej koszmarnej, kościelnej architektury. To kościół w stylu  Art Deco. 


image

A jaki związek ma Bazylika Sacre Coeur z moim piecem kaflowym ? Wbrew pozorom bardzo duży. Był u mnie w domu piec kaflowy w gigantycznym pokoju. Pokój był w stylu poniemieckim - 3,8 m do sufitu. Deputat węglowy - za socjalizmu - jaki był taki był, w związku z czym pokój używany był tylko latem oraz w czasie świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Wówczas nie żałowano węgla, wówczas zjeżdżała rodzina, oraz babka z Wrocławia z prezentami. Wówczas jedzono szczególne potrawy, takie które jadało się tylko raz w roku. Na przykład placki z gotowanych ziemniaków, podawane z sosem grzybowym. A piec grzał i pufał, było ciepło, przyjemnie i rodzinnie. Piec był koloru miodowo - złotego. 
Wnętrze bazyliki wykończono terakotą w kolorze miodowo - złotym. Ta sama faktura, ta sama chropowatość każdej płytki, każdej formatki, na ścianach, łukach i w każdym kącie świątyni na Koekelbergu. Sprawdziłem. Do tego Słońce przepuszczone przez witraże stworzone przez najwybitniejszych belgijskich artystów - witrażowników. Tam jest ciepło i przyjemnie. Jak przy moim piecu kaflowym.


image




Zobacz galerię zdjęć:

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości