Siukum Balala Siukum Balala
1085
BLOG

Z wizytą u 11- ego księcia Marlborough

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 64

Po powrocie znad mórz południowych stwierdzam z przykrością, że salon dalej pikuje, mamy do czynienia z kontynuacją merytorycznego zjazdu. Ubyło starych autorów, tych których lubiłem czytać, a nowych nie przybyło. Pojawił się jedynie nowy komentator, którego wcześniej nie było, nazywa się Jerzy Bukowski, chyba jest z Krakowa, nie znałem. Odszedł  również mój ulubiony bloger Amstern. Pewnych ludzi niezmiennie dopada jakieś życiowe fatum, co dekadę lub dwie zawsze ich skądś wypędzą. Taka karma. Na rower i nach Leipzig. Czytać specjalnie nie ma kogo.


Ileż można czytać tasiemcowe elaboraty produkowane na maszynce do makaronu przez blogera Obłoka, który dodatkowo przeistoczył się w onkologa z zamiarem wycinania pisowskiego nowotworu. Kolejny doktor Wilczur, też z amnezją w zakresie minionych 8 lat. Żelaznego Lchlipa też specjalnie czytać się nie da. Wyczuwam w tekstach sporą  frustrację, jakiś bezradny gniew, żal za minionym. Czyż jednak można się dziwić ? " Ostatnia nadzieja białych " świsnął puszki z drobniakami, normalnie jak u mnie w VIII klasie nasz klasowy opiekun SKO. Ale to było w podstawówce, czyżby ten od którego zależało tak wiele i tak wielu na niego liczyło i zaufało miał mentalność ósmoklasisty ? To jednak ich płaszcz i ich zmartwienie, my nie mamy ich płaszcza i co nam zrobią ?


Ten, który miał być turem opozycji okazał się być ledwie cielakiem, a delfin rwie laski na tanie linie. Naprawdę powodów do frustracji tyle, że powaliłoby niejednego twardziela. Twardy jedynie okazał się bloger Stary, który przyjął starą partyzancką taktykę " hit & run " Przed południem uderza notką i odskakuje na z góry ustalone pozycje. Nie komentuje, nie usuwa komentarzy i nie banuje. Bardzo słuszna koncepcja, bo cóż to za przyjemność z prowadzenia bloga kiedy nie można banować. Po to w Związku Radzieckim ustalono kanony niczym nieskrępowanej,  wewnątrzpartyjnej dyskusji, by je teraz jakiś Fejs niszczył ?


Mizeria polskiej polityki i publicystyki AD 2017. Niekończące się międlenie, czy znany kondotier Don Mateo El Facturro y Alimentacion zbierze swoje pułki i ruszy na stolicę ? Czy dołączy ze swoimi batalionami  Grzesio ? ... i najważniejsze, czy operetkowy Rysio Courage i jego markietanki ruszą za obrońcami wolności ? czy kotara w Sejmie wytrzyma ? Błahostki polityczne, mizeria i marność, marność, marność.


Tymczasem 24 stycznia minęła rocznica śmierci człowieka, od którego powinniśmy uczyć się uprawiania polityki, jej sensu i istoty. 24 stycznia 1965 roku zmarł Winston Churchill, dwukrotny premier Wielkiej Brytanii, Pierwszy Lord Admiralicji, Sekretarz Skarbu JKM, mąż stanu, wybitny mówca, wódz i strateg, uzdolniony malarz, historyk i literat chyba niezły, o czym zaświadcza Literacka Nagroda Nobla. Sporo jak na jednego polityka. Polityk tak wybitny, że ogłaszanie plebiscytów na najwybitniejszego brytyjskiego polityka mija się z celem, bo i tak wygra Winston Spencer Churchill, a druga będzie Margaret Thatcher.


Wiem, wiem, wykorzystał nas, oszukał, zdradził, wepchnął w ręce Sowietów. To też prawda. Tylko z jednego trzeba sobie zdać sprawę, łatwiej nam będzie pojąć o co chodzi w polityce i łatwiej będzie zrozumieć historię. Po cóż my wybieramy  polityków na najwyższe urzędy ? czego oczekujemy ? jakim celom i komu po wyborze mają służyć ? Czy mają wisieć u " Kleidy " kanclerzycy ? czy swoimi działaniami na poziomie politycznego pętaka mają uzależniać się od kabury pewnego pułkownika urzędującego za Spasską Basztą ? Chyba nie. Polski premier, polski minister, polski urzędnik państwowy powinien służyć  Polsce, Polakom i polskim sprawom i za to powinien być oceniany i rozliczany przy pomocy prostego demokratycznego mechanizmu, a nie przy pomocy rozkładanych na asfalcie diduszków.


Tak jak Winston Churchill, który był premierem brytyjskim i brytyjskiej koronie służył w każdym momencie swojego życia. I co najważniejsze wziąwszy we władanie polityczno - gospodarczego bankruta, grając blotkami, wygrał dla swojego kraju wszystko co możliwe było do wygrania. Dlatego wielkim, brytyjskim politykiem jest. My mamy pretensje do Churchilla, że zrobił nam kuku, a już do Sikorskiego, który okazał się takim sobie wodzem i jeszcze bardziej takim sobie politykiem pretensji nie mamy. Nie tego Sikorskiego mam na myśli, ten był jeszcze bardziej beznadziejny.


Winston Spencer Churchill urodził się 30 listopada 1874 roku w Pałacu Blenheim w Oxfordshire, w rezydencji rodu Marlborough jako syn Randolpha Churchilla, również wybitnego polityka, posła do parlamentu i sekretarza skarbu. Działało mądre prawo primogenitury i Winston miał nieszczęście, a może i szczęście, że urodził się jako syn Randolpha, młodszego syna 7 księcia Marlborough. Gdyby sprawy potoczyły się inaczej  odziedziczyłby cały majątek rodu Marlborough, wraz z monstrualnym pałacem i jeszcze bardziej monstrualnymi długami, zostałby 9 księciem Marlborough i wiódł nudny żywot angielskiego arystokraty, niespełnionego naukowca, jak jego stryj 8 książe Marlborough, czy stryjeczny brat, 9  książe Marlborough, który dodatkowo musiał męczyć się z przecudnej urody małżonką Consuelo, córką amerykańskiego magnata kolejowego Vanderbilta. Utytułowani ludzie mają jednak szczęście, dostają od losu piękne, uzdolnione żony, których posagi dodatkowo pokrywają ich niebotyczne długi, a ci niewdzięcznicy i tak tych swoich żon nie kochają.


Na pewno Winston w powyższej sytuacji, jako uzdolniony malarz malowałby w Blenheim plafony i freski, ocieplając nieco monumentalne wnętrza pałacu, tej największej w Anglii arystokratycznej siedziby. Na pewno nie malowałby widokówek jak znany Austriak,  fuhrer i kanclerz Nazilandii. ( copyright by ZDF )


Pałac Blenheim jest jedyną rezydencją w Anglii, która ma rzadki przywilej używania nazwy pałac. Określenie " pałac "  jest zarezerwowane wyłącznie dla rezydencji kościelnych i królewskich. Słusznie, bo Pałac Buckingham przy Pałacu Blenheim wygląda jak dworska oficyna. Ten przywilej i gigantyczne rozmiary pałacu i całych dóbr w Woodstock należących do rodziny  Marlborough zaświadcza o potędze i znaczeniu rodu.


Bo też założyciel linii, John Churchill  1 książe Marlborough i jego małżonka Sarah Jennings to był sporej klasy tandem biznesowo - polityczny. Ona "ucho i oko " najlepsza przyjaciółka i powierniczka królowej Anny dbała o sprawy rodziny na dworze królewskim, on wybitny dowódca, służący początkowo pod rozkazami marszałka Francji de Turenna, o którym wspominałem w notce o Turenne.

http://siukumbalala.salon24.pl/737078,aneks-do-collonges-la-rouge

Oczywiście zabiegi Sarah, jej starania w budowaniu finansowej potęgi rodziny byłyby bezskuteczne, gdyby nie rzeczywiste zasługi w boju dzielnego Johna Churchilla, który podobnie jak jego potomek, wygrał dla Anglii wszystko co było do wygrania w wojnie o sukcesję hiszpańską, łącznie z najsłynniejszą bitwą pod Blenheim... i stąd wziął się ów pałac.


Dość rzadko spotykany angielski barok, budowla gigantyczna, przeładowana detalami, przyciężka, chyba brzydka. Niestety tak jest zawsze w przypadku nuworyszy, którzy zbyt szybko dochodzą do wielkiego politycznego znaczenia i finansowej zasobności, bo też pochodzenie Johna Churchilla i jego żony było więcej niż skromne. O wszystkim zdecydował splot szczęśliwych okoliczności i talent, spryt i jeszcze raz talent. Później nie było już tak różowo, dochody i znaczenie rodu spadło. Rozpoczęło się wyprzedawanie najpierw gruntów, potem pałacowych kolekcji i gdyby nie pieniądze Vanderbiltów dziś pewnie w Woodstock mielibyśmy pięknie zrujnowany pałac z pięknie zachowanym angielskim parkiem. Dziś pałacem zarządza trust kierowany przez potomków rodu, którzy zatrzymali sobie jedno skromne skrzydło, reszta jest wynajmowana na konferencje, imprezy, śluby, koncerty i wystawy. Z wnętrz i malowniczego parku korzystają filmowcy, co nie budziło nigdy sprzeciwu. Z jednym tylko wyjątkiem. Wielkie oburzenie wywołało kręcenie filmu z gatunku alternatywnej historii II wojny światowej i przyozdobienie pałacu swastykami oraz  zainstalowanie w pałacu głównej kwatery niemieckich wojsk okupujących Wielką Brytanię. Na to nie było zgody i był wielki protest brytyjskich weteranów.


W pałacu działa  również muzeum i udostępniany jest zwiedzającym ten najważniejszy z pałacowych pokoi, ten w którym urodził się najwybitniejszy brytyjski premier. Dzięki tym staraniom  11 książe Marlborough nie musi już prowadzić kurzej fermy jak jego poprzednik książe Marlborough z nr 10. W czasie kiedy ja byłem goszczony przez 11 księcia Marlborough można było go jeszcze napotkać w ogrodzie, podczas pielęgnacji róż. Jednak krótko po mojej wizycie zmarło się jemu, choć ja nie mam z tym nic wspólnego.


Czy 12 książe Marlborough mieszka w pałacu nie wiem, czy został uznany za godnego by tam zamieszkać ? nie wiem, bowiem wloką się za nim jakieś sprawy z uzależnieniem od narkotyków. Od genów nie ma ucieczki i 12 książe Marlborough jest bardzo podobny do młodego Winstona. Tego ze słynnego zdjęcia podczas strzelaniny  przy Sidney Street.


Czy ja mogę o sobie powiedzieć, że gościłem w Pałacu Blenheim na zaproszenie 11 księcia Marlborough ? Ależ oczywiście. Bilety bookowałem przez internet, otrzymałem imienne zaproszenie z faksymile Johna George'a  Vanderbilta Henry'ego Spencera-Churchilla, 11 - ego  Duke'a  of Marlborough. Po otrzymaniu takiego zaproszenia nie miałem nawet pretensji, o to że za nieutwardzony parking zapłaciłem 8 funtów, tylko natychmiast skorzystałem z lokomotywy Winston, by objechać dobra w Woodstock.


No ja przepraszam, ale jeżeli Mateusza przyjmuje na Kapitolu oficer prasowy IX rangi, co Gazeta Wyborcza nazywa owacyjnym przyjęciem w amerykańskim Kongresie lidera polskich wolnościowców, to czyż mnie nie wolno napisać, że byłem gościem  11 - ego księcia Marlborough ?

Zobacz galerię zdjęć:

Owce pod kolumną zwycięstwa Tego radia słuchała zniewolona Europa Na farmie u Churchillów

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości