Siukum Balala Siukum Balala
1139
BLOG

Stefan N. rzeźbi (4)

Siukum Balala Siukum Balala Rozmaitości Obserwuj notkę 70

Stefanek uczepił się konkursu kopernikowskiego jak Gierek kredytów, to była jego szansa na wyjście z niebytu, szansa na zaistnienie na szkolnej giełdzie. Tylko jaki wybrać środek artystycznej ekspresji ? Jaką pójść drogą ? Wiersz wykluczył od razu, uznał ten rodzaj twórczości za zbyt ulotny. Nie nauczysz się na blachę, zapomnisz i po wierszu, a trzymanie książek z wierszami i stałe tam zaglądanie, żeby sobie przypomnieć jakiś wiersz,  też nie ma sensu. Książki z wierszami to marnotrastwo papieru, tam bardzo często, kartki są zadrukowane tylko do połowy. Referat i utwór prozą o dziele mistrza z Fromborka też odpadał. Większość  uczniowskich przypadłości, które dziś sprytni rodzice potrafią wykorzystać do tego by ich pociechy nie musiały się niczego uczyć, dopadły Stefanka, prawie w komplecie. Mam tu na myśli przypadłości z przedrostkiem " Dys -"
Stefanek był dyslektykiem, na matematyce upominała się o niego dyskalkulia, wykazywał objawy dysfleksji ( niepojmowanie zasad rządzących fleksją ) a także dysortografii. Tego ostatniego to już się nie czepiajmy, z tym można sobie poradzić. Jeżeli uczeń dostanie przebiegłego profesora to nawet jako doświadczony dysortografią, potrafi zajść czasem daleko, ważne jest wczesne rozpoznanie problemu i przydzielenie odpowiedniego profesora.

Malowanie obrazków z Kopernikiem,  tkanie makatek czy robienie kolaży Stefanek uznał za zajęcie babskie. Pozostała rzeźba - jego przeznaczenie. Dodatkową motywacją by zająć się rzeźbą na serio, był fakt, że kuzynka Stefanka zajęła III miejsce w konkursie rzeźby, organizowanym przez osiedlowy dom kultury. Lucynka wyrzeźbiła w suporeksie popiersie Mikołaja Kopernika. Suporeks to może jest i dobry dla murarzy do stawiania ścianek działowych na Ursynowie, ale to nie jest materiał na jakim chciał pracować Stefanek. Marmur, granit,  ewentualnie dość łatwy w obróbce piaskowiec, te materiały chodziły Stefankowi po głowie  po sprawdzeniu w Małej Encyklopedii Powszechnej PWN. Ostatecznie lipa z Czarnolasu do wyrzeźbienia na przykład płaskorzeźby z Janem Kochanowskim, ale ten konkurs nie dotyczył akurat mistrza  Jana. Zdobycie materiałów rzeźbiarskich nie należało w owych czasach do zadań łatwych, wprawdzie każdemu obywatelowi należała się płyta lastriko, na której obywatel  mógł wyryć sobie dwie kluczowe daty ze swojego życia oraz napis " Spoczywaj w pokoju " jednak na takie rzeczy Stefanek był jeszcze za młody. Kariera dopiero się przed nim otwierała. Na szczęście,  na wiele lat przed narodzinami Stefanka pradoliną warszawsko-berlińską sunął lodolód wlokąc ze sobą niezliczoną ilosć różnej wielkości kamieni. Jeden z tych  kamieni odnalazł Stefanek podczas niedzielnego rekonesansu. Resztę załatwił nieoceniony Edek Gozdanek i makulaturowy wózek pana Gozdanka, wieczorem kamień leżał przed pracownią Stefanka. Nie była to jednak pracownia rzeźbiarska stricte, od normalnej pracowni różniła się tym, że  światło naturalne ani też sztuczne nie miało do niej dostępu. To była bolączka wszystkich peerelowskich piwnic, lokatorzy traktowali je jak rezerwuar żarówek, wszystkie przepalone żarówki lądowały w piwnicy a dobre wędrowały do mieszkań. Z drugiej jednak strony po co w piwnicy żarówki, kiedy i tak wszyscy chodzili po kartofle z latarkami. Stefanek wyszedł z bardzo słusznej- logicznej przesłanki -  jeśli niewidomi mogą pisać i czytać książki po ciemku, on wyrzeźbi głowę Kopernika również po ciemku. Kamień pozwalał na wyrzeźbienie trzech głów ucznia V klasy lub jednej dużej głowy Kopernika. Stefanka nie interesowała rzeźba monumentalna, na początek wystarczyłyby jakieś popiersia, płaskorzeźby czy drobne detale rzeźbiarskie, gdyby -oczywiście - przyszły jakieś zlecenia. Nie chciał być takim rzeźbiarzem jak nazistowski rzeźbiarz Josef Thorak, który poszedł w rzeźbę tak monumentalną, że aż zgubił się we własnej pracowni. Kiedy pewnego ranka odwiedził go kanclerz Adolf Hitler i spytał asystenta gdzie jest mistrz, ten skonfudowany odpowiedział,
- Nie mam pojęcie mein führer, prawdopodobnie jest w uchu konia.

Najlepiej zaczynać od małych form. Generalnie rzeźbiarze dzielą się na dwie kategorie,  " zmagacze " i " odłupywacze " Pierwsi zmagają się z materią by nadać jej pożądany kształt tak by materia podporządkowała się wizji artysty. Czasem zmaganie są tak silne, że i skrzynki wódki mało. " Odłupywacze " mają lepiej, oni w materii widzą pożądany kształt, ich rola polega jedynie na odłupaniu niepotrzebnych kawałków materii. Taki Michał Anioł, na przykład, kazał sobie ustawić " pod słońce" blok marmuru i wiedział od pierwszej chwili :  tu będą piersi, tu łydki a tu pośladki. Gdyby piersi były z tej strony, to ta żyłka obcego minerału -ten obcy wtręt - sprawiłby, że podczas rzeźbienia piersi odpadłyby z hukiem. Twórca takie rzeczy musi rozpoznać zanim chwyci młotek i dłuto. Bo tylko ten jest prawdziwym artystą, kto w danej bryle potrafi odnaleźć piersi, nawet po ciemku. Stefanek wiedział, że prawdziwy artysta-rzeźbiarz używa różnej wielkości młotków i całej gamy rozmaitych dłut. Innego dłuta używa do zgrubnej obróbki, innego do zacięcia kącików ust, na przykład, a jeszcze innego do nadanie rzeźbie faktury. To wszystko Stefanek wiedział, na początek musiał mu jednak wystarczyć 5- kilogramowy młotek i przecinak, używany zwykle przez wujka Mietka, do demontażu kół w " Jelczu 312 " W poniedziałek późnym popołudniem, Stefanek przepasany workiem po ziemniakach, rozpocząl swoje zmagania z materią. Edek Gozdanek w regularnych odstępach puszczał snop światła z latarki na wyłaniającą się z ciemności twarz fromborskiego kanonika. Gdyby Stefanek znał wtedy niemiecki, pewnie z artystyczną wyższością krzyknąłby na Edka,
- Mehr Licht !
Każdy początkujacy rzeźbiarz próbujący wyrzeźbić twarz, zaczyna nie wiedzieć czemu, od nosa. Stefanek również zaczął od nosa i po trzech godzinach udało mu się wydobyć z kamienia nos. Wydobycie nosa z kamienia jest o wiele trudniejsze niż wydobycie nosa z błota, kiedy wraca się z urodzin przyjaciela, uwierzcie. Wprawdzie nos wydobyty przez Stefanka wyglądał tak, że pretensje o pochodzenie Kopernika mógł zgłosić, oprócz rządu niemieckiego, również rząd Mongolskiej Republiki Ludowej, ale  to nie miało  najmniejszego znaczenia  w twórczym Stafankowym ferworze. To podręczniki historii sztuki określają jako rozminięcie się wizji artysty z oczekiwaniami odbiorcy. Weźmy podobną sytuację, by z ilustrować czym jest to rozminięcie wizji i oczekiwań. Odbiorca ogląda wyprostowaną postać z brązu. Władcza twarz, czapka z generalskim wężykiem, podpis Karol Świerczewski. To wizja artysty, odbiorca posiada jednak pewną wiedzę historyczną i wie, że Karol Świerczewski od wojny domowej w Hiszpanii do swego ostatniego dnia nie wytrzeźwiał, pijany był nawet podczas bitwy pod Budziszynem, nie mógł więc stać naprężony jak struna. To też jest rozminięcie się oczekiwań odbiorcy z wizją rzeźbiarza. Tak na marginesie to nie rozumiem dlaczego ludzie, którzy boją się wystrzałów wybierają sobie takie trudne profesje, potem dla przezwyciężenia strachu muszą pić.
Odeszliśmy nieco od pracowni Stefanka. Tam po kolejnej godzinie zmagań z młotkiem i przecinakiem Stefanek przystąpił do formowania tego charakterystycznego kopernikowskiego wału nadoczodołowego. W kontaktach z osobami posiadającymi wydatny wał nadoczodołowy należy zachowywać rezerwę, potrafią  być drażliwi, łatwo dostać w mordę, mówiąc bez ogródek. Wał nadoczodołowy, nad którym pracę rozpoczął Stefanek i jemu nie przyniósł szczęścia. Po kilku uderzeniach przecinaka, ostry granitowy odprysk uderza w gałkę oczną Stefanka, oko krwawi. Słowa okulisty brzmią  jak wyrok.
- Bardzo poważne uszkodzenie rogówki, 10 dni z zaklejonym okiem, 10 dni zwolnienia, cieszysz sie uszatku ?
- Niech cię szlag trafi doktorku, mruczał Stefanek,  10 dni wyłączenia z twórczej pracy. Do zakończenia  konkursu pozostało 15 dni. Czy Stefanek zdąży ?

Do członków grupy. Jak zauważyliście przy sobocie poleciałem całą szerokością klawiatury, dlaczego? Opuszczamy z Babcią J ciągle chłodną wyspę i jedziemy na wyspę nieco cieplejszą. Ja muszę wyleczyć depresję ponorweską, a Babcia J musi nabrać sił do nowych, czekających ją zadań. Wracamy 24 marca, oczywiście możecie się tu gościć. Nie muszę przypominać, że tradycyjnie macie carte blanche na zakupy  w " Biedronce " Tym razem wykreśliłem jednak alkohol, skoro ja nie piję to dlaczego wam ma być lepiej. Ekwi pilnuj porządku, gdyby pojawił się kontrahent chcący kupić bloga, markuj, przeciągaj negocjacje do mojego powrotu. Gdyby pojawiły się próby wrogiego przejęcia ze strony Münze Gesellchaft, natychmiast powiadom Piko, on ma moje radiowe, alarmowe kody wywoławcze, odezwę się. Moja radiostacja będzie pracować na nasłuchu bo w rejonie Balearów odnotowano dziwną aktywność, nasłuchowych stacji Luftwaffe. Czuwaj, Szef

Zobacz galerię zdjęć:

Oczywiście zabieram ze sobą laptopa.
Oczywiście zabieram ze sobą laptopa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości