Siukum Balala Siukum Balala
614
BLOG

Anglik jąkała

Siukum Balala Siukum Balala Rozmaitości Obserwuj notkę 29

Podobno po 10-tym roku życia nie można już nauczyć się drugiego jezyka. To znaczy można nauczyć się drugiego, trzeciego i piątego ale zawsze będzie wiadomo, że to nie jest język ojczysty naszej matki. Moje 10-te urodziny były tak dawno, że nie pamiętam czy było wtedy 10 małych świeczek czy jedna duża. Pochodzę z rodziny patologicznej i z powodu niepłacenia rachunków często wyłączano nam prąd. Komornik był tak częstym gościem w naszym domu, że przez długi czas traktowałem go jak wujka. A cóż mogłem myśleć, ja mały chłopiec, kiedy mamusia zamykała się z panem komornikiem w dużym pokoju i robiła to samo co z wujkiem Mietkiem. Trochę hałasowała w tym pokoju co miał wspólny balkon z panem Gozdankiem. Ten od podwórka, nie od ulicy.

Według badaczy mózgu po 10-tym roku życia ośrodek odpowiedzialny za naukę mowy zostaje oddelegowany do innych zadań. W moim przypadku chyba oddelegowano go by dbał o moje nałogi, bowiem krótko po 10-tych urodzinach nauczyłem się palić papierosy, a z pozostałymi nałogami też dość szybko sobie poradziłem. Ucząc się kolejnego języka, którym rad nie rad zmuszony jestem się posługiwać, zauważyłem, że gdzieś w zakamarkach ludzkiej psychiki ukryty jest rygielek, który w sytuacjach stresowych nie pozwala nam na korzystanie z tego czego z takim trudem już się nauczyliśmy. W normalnych warunkach jesteśmy w stanie wyrazić się właściwie, zbudować poprawne zdanie, wyrazić myśl. W sytuacji stresowej rygielek blokuje dostęp do naszej dynamicznej biblioteki. Ten rygielek -teraz to wiem -towarzyszył mi od lat najwcześniejszych. To było prawdopodobną przyczyną, że byłem najgorszym uczniem w klasie, mimo, że do lekcji byłem przygotowany najlepiej ze wszystkich, o ile akurat nie mieliśmy wyłączonego prądu i o ile wujek Mietek nie szalał u nas po wypłacie. Kiedy pani wzywała mnie do odpowiedzi, z powodu stresu zapominałem natychmiast tego czego się nauczyłem. Wraz z dzwonkiem na przerwę wszystko natychmiast sobie przypominałem. Jednak nikt w szkole nie przepytuje dzieci na przerwach. A szkoda, wiele zmarnowanych talentów. Szczerze powiem, że ja to nawet bym sobie nie życzył by ktokolwiek mnie odpytywał na przerwie, bo te 10 minut ledwie starczało mi na wypalenie" Sporta".

W życiu dorosłym rygielek wcale nie zostawił mnie na łasce losu. Zawsze był ze mną. Pamietam sytuacje stresowe w sklepach mięsnych, gdzie wszyscy byli w zwarciu. Ja takie sytuacje bardzo źle znoszę, bo jak wspomniałem, pochodzę z rodziny patologicznej. W sklepie mięsnym wszyscy walczyli ze wszystkimi. Klienci między sobą, ekspedientki z klientami, ekspedientki między sobą, o to która ma iść na  rąbanie, która na  ważenie, która ma przyjmować pieniądze, a która wreszcie ma wyrywać kartki. Klienci wcale nie byli lepsi
- Pan tu nie stał !
- Patrzcie ją, chamka spod Ostrołeki się pcha!!
- Sam sie pchasz chamie ze swoją szantrapą !!!
- Tapirowana suka !!!!
Dla mnie drobnego człowieczka w okularach to był prawdziwy horror.
W rezultacie często wypychano mnie z kolejki, bo rygielek nie pozwolił mi się odezwać, skutkiem czego do domu wracałem bez " Kiełbasy zwyczajnej " i bez wołowego z kością. W domu rygielek dalej trzymał. W domu bezpardonowy atak żony i dorastających juz dzieci na ojca - fujarę, który nawet zwyczajnej kiełbasy nie jest w stanie załatwić. Dopiero po tej zwyczajowej, codziennej porcji razów, rygielek ustępował i mózg zaczynał generować tyrady jakich nie powstydziłby się pan Waldek, nasz pan od wychowania obywatelskiego. Takie przemowy, takie cięte riposty, takie harde, ostre odszczeknięcia, że noże Gerlach ze sklepu mięsnego to przy tym tępe brzeszczoty. Gdybym wtedy w sklepie mógł tak zaatakować prawdopodobnie część klientów oddałaby mi swoje kartki a panie ekspedientki sprzedały bez kartek antrykot bez kości i wytrybowane już żeberka. Tylko co z tego jak ja leżałem w tym czasie na wersalce jak zbity pies, a mięsny był już zamknięty i nie miałem gdzie  przetestować swoich filipik. Dzis zrozumiałem, że to stres, gdyby pozwolono mi na małą zwłokę, niewielką 5 - 10  sekundową, poradziłbym sobie z łatwością. Nie jestem mężczyzną, na urodę którego jakakolwiek kobieta zwróciłaby uwagę, o ile ktokolwiek zwróciłby uwagę. Czeszę się jednak na gładko i z przedziałkiem, jak wujek Mietek, ten to miał u kobiet rwanie, dopóki się nie zabił " Jelczem 312" pod Krotoszynem/3,4 promila/  Przez to uczesanie to chyba wyglądam jak radziecki księgowy i wzbudzam zaufanie, bo wiecznie na dworcu, kiedy jadę do pracy, wszyscy mnie zaczepiają i pytają o autobusy, stanowiska, godzinę  i tym podobne rzeczy. A czy to ja dyspozytorem jestem na tym dworcu ? Sytuacja wygląda dokładnie tak jak w mięsnym AD 1985, zapominam języka w gębie. Dzis było zupełnie inaczej, dziś spotkałem jąkatego Anglika. Widziałem, że złożył się do ataku i będzie o coś pytał, ja też się nastroszyłem. Czytałem, że to normalne, ludzie którzy mają mały zasób słów w danym języku / ja znam 74/ reagują agresywnie na każdą próbę kontaktu, dlatego Marokańczycy we Francji, w dzielnicach imigrantów, biją policjanta tylko dlatego, że spytał ich kóra jest godzina. Oni też niczego nie rozumieją, ci muzułmanie.
-Ską...ską...skąd o...ooodjeżdża bbb....bb...bus
Wiedziałem o co pyta, rozluźniłem się, miałem swoją zwłokę, panowałem nad sytuacją, ba wiedziałem, że sobie poradzę.
A jąkaty jedzie dalej
- Bbb...bb...bus to Ra...Ra...Raaa
Wiem dobrze, że z miasta w którym mieszkam nie odjeżdżają autobusy ani do Radomia ani do Raciborza, do Raciborza to może zaczną odjeżdżać jak Marek Migalski zostanie członkiem Izby Lordów, nie wcześniej.
Zanim jąkaty zakończył pytać ja wiedziałem, że pyta o autobus do
 Radcliffe, Stand M - cłency cu/22/. Tak też jemu przez zęby z tutejszym akcentem  przecedziłem, poradziłem sobie. Gdyby wszyscy Anglicy w rejonie Greater Manchester jąkali się moje życie byłoby o wiele łatwiejsze.
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości