Czy Polacy to naród idiotów ? Nie. Kilka historycznych postaci sporego formatu, parę nazwisk ze świata nauki, filmu, literatury, muzyki, plastyki znanych nie tylko w Polsce, rozpoznawalnych także w tzw. szerokim świecie zaświadcza, że nie. Normalna średnia statystyczna, europejskiego kraju średniej wielkości, trochę bardziej peryferyjnego niż się nam wydaje, to wszystko.
Jest jednak pewna grupa ludzi, która się owej średniej statystyce wymyka. Nie chciałbym ich nazywać po imieniu, bo to nie do końca ich wina. 8 lat prania mózgów, medialnej tresury i lobotomii, zrobiło swoje. To modelowa, uformowana przez propagandę społeczność reagująca zawsze w sposób pożądany przez macherów od manipulacji. Zawsze kiedy trzeba, zawsze zgodnie z wysłanym impulsem, zawsze według tego samego schematu. Rodzaj bodźca jest bez znaczenia i tak zadziała. Mogą to być nierówne sznurówki w butach Prezesa. Może być nienawistne milczenie Prezesa, albo zbyt duża poparcie kota Prezesa w rankingu polskich polityków. Czasem jednak zdarza się gratka w rodzaju San Escobar.
Cóż takiego wydarzyło się w związku ze zwykłym przejęzyczeniem, bo to nie kwalifikuje się nawet jako dyplomatyczne faux pas. Takich potknięć, gaf większych i mniejszych popełniali, popełniają i popełniać będą politycy i dyplomaci dopóki będzie istniała polityka i dyplomacja. Serce boli, że wymiksowano z polityki - pana Bronka - najsolidniejszego dostawcę tego typu zabawnych zdarzeń. Aż prosi się o tweet do prezydenta - elekta z zapytaniem, jak tam Moskwianki w Ritzu na Twerskiej ? Jakąż to polska dyplomacja poniosła porażkę w związku z nazwaniem jakiegoś San Cristobal, San Escobarem ? Jakie będą dalekosiężne polityczne i militarne skutki tego niebywałego skandalu ? Czy lotniskowce Saint Kitts and Nevis dostały już zgodę Duńczyków na przejście Skagerraku i wkrótce zbombardują Mielno, Karwię i Juratę ? Tego, że Niemcy nie puszczą ich przez Kanał Kiloński jestem pewien. Duńczykom nie można ufać, chyba że Duńczykowi, ale to trzeba mieć dojście przez Henryka Kwinto. W naszej wspólnej historii na Niemców zawsze mogliśmy liczyć.
Tak, więc mamy wojnę, a ja przez tych durniów znalazłem się w konflikcie lojalnościowym. Głową Saint Kitts and Nevis jest brytyjska królowa, która wypłaca mi żołd. Znowu będzie jak w 1914, jedni będą walczyć po stronie Saint Kitts, inni z Niemcami będą bronić Kanału Kilońskiego, a reszta pojedzie po towar i benzynę do Kaliningradu. No czyż nie idioci ? Na szczęście nie wszyscy.
Ja chyba mam w sobie spore pokłady dobroci, ja im to wszystko odpuszczam, bo czyż ten San Escobar nie należał się im po traumie ostatnich tygodni ? Psychika pojedynczego człowieka i psychika zbiorowości - o ile istnieje - potrzebuje wytchnienia, odpoczynku, katharsis... niech mają, niech się śmieją na zdrowie.
No bo jak tu oswoić w sobie obrazek z koksownikiem, grupką przemarzniętych ludzi " zabijających łapki " jak furmani z Powiśla, jakieś stoły z pasztetem i zniczami, salaterki z bigosem, a na drugim obrazku Rysio bierze z tarasu dwa leżaczki i ustawia na plaży 4 m od Atlantyckiego Oceanu. Wiem, że to nie taka złota plaża jak w Karwi, to plaża kamienista, wulkaniczna, czarna, ale i tak ładniejsza niż koksownik. No i frutti di mare lepiej tam wchodzi niż bigos z pasztetem. Trzeba to czymś odreagować, niech im ten Escobar idzie na zdrowie i dostarcza paliwa na kilka następnych dni... ale co dalej ? Spokojnie Kaczyński coś już na pewno wymyśli.
Opatrzności dziękuję, że żaden Pisior nie zostanie nigdy sekretarzem generalnym ONZ i nie wyjdzie z sali plenarnej - jak przesławny U Thant - w kulminacyjnym momencie światowego kryzysu, a po powrocie nie obwieści Zgromadzeniu Ogólnemu, że jego wnuczek ma właśnie sraczkę. Tak jak zrobił to U Thant.
Nosili już koszulki z napisem " Jestem gorszego sortu " więc w hipotetycznej sytuacji z Pisiorem w ONZ, z założeniem pampersa XXL Senior z napisem " Ja też mam sraczkę " nie mieliby oporu. Oni tak mają.
http://listverse.com/2013/11/25/the-10-worst-diplomatic-faux-pas-by-famous-politicians/
