Siukum Balala Siukum Balala
1325
BLOG

Kanapka na niedzielę

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 128

Zaniedbałem  trochę tematykę kulinarną. To co miało być solą tego bloga, więc  podawanie przepisów, zgłębianie tajemnic innych kultur kulinarnych, pisanie o tym co lubię najbardziej, czyli o jedzeniu stało się marginesem, szkoda. Zdałem sobie sprawę, że ze wszystkiego co robię, najbardziej lubię jeść, bowiem robię to od urodzenia i prawdopodobnie nigdy nie przestanę. Chyba, że pójdę w ślady pewnego blogera, który - wzorem  joginów - w poszukiwaniu absolutu postanowił nic nie jeść, jeśli przeżyje i uda mu się dotrzeć do absolutu to będzie to światowa sensacja. Pomyśleć, że to jeden z nas... i jak tu nie kochać salonu ? A tak na marginesie to Absolut 0,7 kosztuje nie więcej jak 40 PLN, z tego co pamiętam. Po co się tak katować i nic nie jeść ?

To, że  porzuciłem tematykę kulinarną dla polityki to chyba zasługa pani Renaty, ona mnie - od mojego debiutu na salonie - wciągnęła w tryby polityki. Bo to prawda co rzekł ojciec - założyciel tego portalu "... pani Renata pisze krwiście " Rzeczywiście pisała krwiście i siarczyście, a z upuszczonej na blogu kaczej krwi dałoby się przyrządzić czerniny na 3 tuziny gości. O biesiadnikach nie wspominam, bo z nich dałoby się utworzyć czarną sotnię, której nie musiałby się wstydzić nawet Stepan Bandera. Dlatego wziąłem się za politykę zamiast za książkę kucharską. Na razie wyroku nie mam, więc nie jest źle. Mam nadzieję, że są jeszcze sędziowie Łączewscy i Milewscy w Warszawie zatem i apelacja będzie po myśli pani Renaty. W razie gdyby nie, to się zrzucimy.

Zostawmy jednak politykę przy niedzieli, dziś notka kulinarna.

Przepis na bocadillo. 

Kanapka na niedzielę

Nie byłem w tym roku w Hiszpanii kontynentalnej, byłem na Balearach, ale one  się nie liczą, bowiem tam podstawowe danie to" Conill amb ceba "czyli pospolity dziki królik w cebuli, a ja nie przepadam za czymś co na talerzu wygląda jak kot. Hiszpania kontynentalna, Portugalia to co innego, tam mógłbym mieszkać. Pasuje mi kultura, obyczaje, styl życia i kuchnia, w tym również bocadillo. Bocadillo to nic więcej jak sandwich, swojska kanapka. Coś co wcina się rano ze świeżutką espresso, a potem można już do obiadu buszować po Madrycie, Sewilli czy Toledo lub gdzie tam kogo Ryanair zawiezie. Najprawdziwsze bocadillo, najbardziej chrupiące musi być na wrzecionowatej bułce hiszpańskiej. Dzisiejsze bocadillo wzięło się z tęsknoty za Katalonią. Nie mialem bułki oryginalnej, więc posłużyłem się bułką na tzw. " dopiek " z Lidla. Po upieczeniu i ostygnięciu nie ustępuje za nadto chrupingiem oryginałowi, gorzej ze smakiem, no i rano kapeć. Ale na bezrybiu i rak ryba. Bocadillo to wolna amerykanka, wypełnienie dowolne : ser, ryby, salcesony, pasztety, kiełbasy, na Balearach może być lokalna kiełbasa sobrassada. Jajka, majonez, wołowina, mięso drobiowe, a nawet konina. Z warzyw cebula, sałata, papryka, pomidory. Oczywiście oliwki, każde. Jednak najprawdziwsze bocadillo może być tylko z jamon serrano, długodojrzewającej hiszpańskiej szynki, która wisi w każdym barze tapas i w każdej hiszpańskiej  restauracji. Po części chyba  w charakterze dekoracji. Jamon serrano kroimy bardzo cienko, jak najcieniej, plaster musi  być przezroczysty. Milimetrowy plaster jamon serrano smakuje inaczej niż trzy złożone plastry o grubości 0,333 mm. Widzimy, że jamon serrano wymaga od kucharza precyzji mikrometrycznej... inaczej wszystko do bani. Jeśli ktoś nie czuje się na siłach, czuje że nie podoła lepiej kupić jamon paczkowane w markecie lub poprosić żeby ktoś z doświadczeniem nam nakroił. Ja tradycyjnie kupuję całą szynkę i kroję sam specjalnym nożem. Doświadczenie i talent po dziadku. Takich długodojrzewających szynek jak on nie robił nikt przed nim i nikt po nim. Żyję  zgodnie z tradycją i regułami ustalonymi przez dziadka. Szynka na strych i regularnie - raz w tygodniu - kroimy plastry nożem typu ośnik. Jak za Bugiem. Trzymanie szynki na strychu w UK jest nawet bezpieczniejsze niż za Bugiem, tu nie ma ryzyka, że Ruskie szynkę zabiorą, jak dziadkowi w 1939 roku. A muzułmanie ? ci nawet jeśli przejmą władzę szynki nie ruszą. Taką mamy umowę, ja nie przepadam za ich daniami z soczewicy, a oni nie zbliżają się do moich wyrobów z wieprzka.

Pamiętajmy prawdziwe bocadillo tylko z jamon serrano. Ja zabieram swoje bocadillo, ten kawałek Iberii zaklęty w bułce i zmykam do pracy. Smacznego.

Kanapka na niedzielę

 

Zobacz galerię zdjęć:

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości