Choć z punktu widzenia historii Turenne jest ważniejsze i odegrało większą rolę niż Collonges - la - Rouge to jeździ się do Collonges, a nie do Turenne. Całkiem niesłusznie, bo można i tu i tu. To tylko 8 km na zachód.
Wicehrabstwo Turenne było zadrą w doopie królów Francji i pewnie byłoby taką zadrą do rewolucji francuskiej gdyby nie skłonność do hazardu Charlesa Godfreya de la Tour d' Auvergne, ostatniego wicehrabiego Turenne, który 8 czerwca 1738 roku sprzedał Turenne królowi Francji Ludwikowi XV. Długi karciane trzeba spłacać, sprawa honorowa.
Tak zakończyła się historia tego ostatniego, niezależnego od francuskich królów państwa w państwie. Władcy Turenne posiadali prawo nakładania podatków, bicia monety i nadawania tytułów szlacheckich, posiadali więc wszystkie atrybuty suwerennych władców, płacąc jednocześnie - na odczepnego - jakiś skromny trybut królowi Francji. Inaczej być nie mogło bowiem w rodzinie de la Tour d' Auvergne sporo było ludzi wybitnych, z których najwybitniejszy Henri de Turenne marszałek Francji - wnuk Wilhelma Orańskiego, bohater wojny trzydziestoletniej - przewyższał talentami dowódczymi swoich pryncypałów, władców Francji. Z wicehrabią Henrykiem, marszałkiem Francji można spotkać się osobiście w Turenne, jednak tylko latem, kiedy pozdrawia wraz z małżonką swoją Charlottą, z okna nad " własną " restauracją, licznie przybywających do Turenne turystów.
Letnie i jesienne Turenne
Cel wędrówki, to dość uciążliwa droga na sam szczyt, do niezdobytej - choć przegranej w karty - twierdzy. Oczywiście grobowiec Henryka de Turenne w Pałacu Inwalidów, wystawiony z rozkazu cesarza Napoleona. Widać i on doceniał wybitne talenty wojskowe wicehrabiego z Turenne. Ech ! gdyby nie ten karciarz Charles Godfrey historia miasteczka mogłaby potoczyć się inaczej. Może i historia Francji potoczyłaby się inaczej i mój ulubiony tokarz, toczący rewelacyjne cudeńka z Turenne nie musiałby w ubiegłym roku bankrutować.
Komentarze