Siukum Balala Siukum Balala
1524
BLOG

Pan Bronek - moje alter ego ( 2 )

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 129

Siedzimy zamaskowani jak ruska " razviedka " nie do wykrycia przez byka, łanie i dzięcioła. Pewną  ręką siegam do pasa nabojowego i wyciągam 100 ml nabój " Jarzębiaku " Byczek stoi wszak w płożącej się jarzębinie. To nie tylko dla kurażu.

Pan Bronek - moje alter ego ( 2 )

Na polowaniu nie pije się ot tak tylko dla przyjemności, jak w cywilu. Pije się z trzech powodów. Pije się dla pewnej ręki, dla pewnego palca na spuście. Żeby nie zawiodł. Żeby posłuszny naszej woli nacisnął spust dokładnie w chwili kiedy z mózgu pójdzie krótki impuls elektryczny : teraz ! pal ! Palec ma być nam posłuszny, palec nie może nas za nos wodzić. Pije się również z powodu ryzyka hipotermii, cóż z tego że prezydenckie gumofilce, kiedy ciepłota pójdzie górą, po utracie uszanki na jakimś przypadkowym sęku. Pije się i dlatego, żeby w lesie nie pobłądzić. Bowiem picie wyzwala pierwotne instynkty myśliwsko - zbierackie i pozwala na lepszą orientację w terenie. Dlatego też zawsze zabieram ze sobą pas nabojowy z gilzami wypełnionymi 100 ml nabojami. Nie zawsze jest to " Jarzębiak " Jeśli polujemy w dąbrowie to mamy w zanadrzu wódkę " Dębową " i dodatkowo w chlebaku piwo " Dębowe mocne " Piwo jednak pijemy wieczorem już do bigosu. Charakterystyczny trzask otwieranej puszki płoszy zwierzynę, a czasem na głowę ściągnie małżonkę, o ile pijemy w ogrodzie. Małżonka moja Zofia może być pod prysznicem na górze, a to psyknięcie słyszy zawsze niezawodnie. To co dopiero łania, czy inna klempa ? Na cietrzewia zawsze zabieramy " Jałowcówkę " dobrze się przyjmuje. A kiedy jedziemy do Białowieży na zaproszenie Gajowego Iwańczuka, to oczywiście "Żubrówka" Dlatego bardzo rzadko jeżdżę do Białowieży, bo nie lubię wódki zepsutej jakąś trawą. Z tej wyliczanki wcale nie musi wynikać, że polując w brzeziniaku pijemy " Wodę brzozową " Tak nisko  my podopieczni Świętego Huberta jeszcze nie upadliśmy. A wypiję jeszcze jeden, ręka będzie pewniejsza. Jest kilka metod na przemycenie tych nieodzownych w lesie patronów. Najpopularniejszy to znana wszystkim niewielka piersiówka i mosiężne gilzy. Ja wolę pas nabojowy, od kiedy małżonka moja Zofia dokonała obszukania kieszeni w  moro i nie puściła mnie do lasu z Gajowym, a to dla mnie największa kara. Podobny ból odczuwają angielscy kibice z zakazem stadionowym i telewizyjnym, kiedy to święte 90 minut muszą przesiedzieć na komisariacie, a nie na stadionie czy przed telewizorem.

Przywieramy jeszcze raz do wizjera. Obrazek zmienił się, przybyła młoda łania, koniec świata. Widocznie i wśród jeleniowatych - jak i u ludzi - wiek inicjacji seksualnej się obniża. Do jakich  jeszcze deregulacji, w świecie przyrody,  doprowadzą rządy PiS nie wie nikt, nawet Nadleśniczy.

Pan Bronek - moje alter ego ( 2 )

Z nerwów, na tę rozpustę jeleniowatego chłysta, wypijam trzeci nabój, teraz już nie będę pękał. Wówczas pojawia się on, wielki byk i zaprowadza porządek na polanie. Przywraca odwieczny, niezmienny ład świata przyrody, chłystki  muszą jeszcze pauzować. Celujemy idealnie, pięć palców poniżej rosochy, krzyżyk w wizjerze prawie taki jak na obrazach ze Świętym Hubertem. Upewniamy się, podobne rogi ma Leśniczy, którego żona poszła w tango z Nadleśniczym, nie możemy się pomylić, po cóż krzywdzić człowieka i tak już skrzywdzonego ? Ostrzymy. Obrzeża pola ostrości nie mogą być rozmazane, podkręcamy minimalnie, jest dobrze. To byk nie Leśniczy, teraz widzę to wyraźnie, choć wzrok - po trzech nabojach - mam nie najlepszy.

Pan Bronek - moje alter ego ( 2 )

Tak. Teraz ! Pal ! ... i to co było przyrodą ożywioną staje się w mgnieniu 1/500 części sekundy przyrodą nieożywioną.

A po powrocie do domu, pędzimy  na dział fotograficzny w Tesco, zamawiamy największą z możliwych odbitek, na papier nie żałujemy. Ma być "  lśniący perłowy ", do tego passe partout za 2 funty, pieniędzy nie żałujemy... na koniec złota, bogato rzeźbiona ramka z polichlorku winylu i mamy gotowy prezent na urodziny teściowej. 
Piękny landszafcik z jeleniem na rykowisku, do powieszenia nad łóżkiem. 
Ileż to się człowiek musi nachodzić w gumofilcach, żeby teściowej przyjemność sprawić, wiem tylko ja. No, może jeszcze pan Bronek ?

Pan Bronek - moje alter ego ( 2 )

 

Zobacz galerię zdjęć:

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości