Publikujemy kolejny odcinek powieści " Z zapisków dowódcy zgrupowania " Mścisław " Książka wydana nakładem Wydawnictwa Państwowego Fundusza Alimentacyjnego ukaże się na rynku księgarskim w styczniu 2017 roku.
Punktualnie o 00:45 niebo nad gdańską Starówką rozświetliła różowa flara wystrzelona przez porucznika Szaciłłę. Dla podkomendnych pułkownika " Mateusza " znak, że rozpoczęła się właśnie operacja wyjścia z oenerowskiego kotła. Kiedy flara dogasła w nurtach Motławy, z załomów bazylikowych murów, z gruzowisk, z prowizorycznych stanowisk strzeleckich poczęli wynurzać się ludzie - cienie. Zgrabne, lekko pochylone sprężyste sylwetki, odziane w panterki ruszyły koncentrycznie w kierunku włazu siebenundzwanzig usytuowanego przy zakrystii. Pochyleni nad włazem pułkownik " Mateusz " i porucznik Szaciłło skrupulatnie liczyli bojowców zgrupownia AK ( OD )
- dwadzieścia jeden, dwadzieścia dwa, dwadzieścia trzy
- dwadzieścia i cztery, dwadzieścia i pięć, dwadzieścia i sześć - wtórował pułkownikowi porucznik Szaciłło.
Niemiec - staruszek nie chcąc stać bezczynnie - jak to Niemiec również liczył po swojemu zsuwających się, jeden po drugim, chłopców pułkownika
- siebenundzwanzig, achtundzwanzig, neunundzwanzig
Po kwadransie żołnierze zgrupownia " Mścisław " rozpłynęli się w czeluściach trojmiejskiego burzowca.
- Ilu naliczyłeś ? - spytał pułkownik
- Sześćdziesięciu
- Ja też - a wy staruszku ? - pułkownik zwrócił się do Niemca
- Sechzig
Pułkownik sięgnął do raportówki i wyjął słownik polsko - niemiecki, po sprawdzeniu pewnym już głosem rzekł
- Sześćdziesięciu - po czym wyjął z raportówki skorowidz z napisem " Lista zaprzysiężonych członków zgrupowania " Mścisław " i mrucząc z zadowoleniem zakończył
- Zgadza się co do sztuki, my dwaj to sześćdziesiąt dwa. Było nas sześćdziesięciu dwóch - czujesz historię ?
- A Niemiec ? - zapytał porucznik Szaciłło
- Niemca nie ma w skorowidzu, Niemcy się nie liczą - odpowiedział stanowczo pułkownik.
- Zaraz, zaraz, a łączniczka " Wanda " - liczyłeś ?
- Chyba nie, nie zauważyłem
- Gdzie jest łączniczka " Wanda " ? ona nie może wpaść w ręce siepaczy z ONR, wie o koncentracji we Wdzydzach, to może rozwalić nam cały plan.
- Wracaj do bazyliki, znajdź ją za wszelką cenę - pułkownik był wyraźnie zdenerwowany.
- Qurwa jak ja nie lubię kobiet, wolę chłopaków w oddziale, z babami wiecznie kłopot - zaklął szpetnie porucznik Szaciłło
- Poruczniku ! to że jest wojna nie znaczy wcale, że macie używać słów wulgarnych. Myślicie, że jak wstawiliście literkę " Q " zamiast " K " to ja się nie zorientuje ? nie bądźmy tacy jak oni, jak pisowcy : odrażający, wulgarni i źli - stanowczymi słowami pułkownik przywołał porucznika do porządku
- Sorry pułkowniku, to się nie powtórzy. Jednak i pan pułkowniku potrafił przed wojną puścić niezłą wiązankę. Pamiętam jak przywitał pan komornika, który odwiedził pana w sprawie alimentów
- To co było przed wojną się nie liczy. Ta wojna bardzo mnie odmieniła, stałem się bardziej odpowiedzialny za siebie, za ludzi i za sprawę. Na pewno teraz nie dopuściłbym do takich zaległości w alimentach - pułkownik uciął bezsensowną rozmowę
- Kto ostatnio widział łączniczkę " Wandę " ? - zakrzyknął porucznik Szaciłło pochylając się nad włazem siebenundzwanzig
- Podczas ostatniego natarcia spowiadała się do pustego konfesjonału - odpowiedział zwielokrotniony głos z burzowca
- Przecież to bez sensu, spowiadać się do pustego konfesjonału ?
- Tłumaczyliśmy jej, ale ona tego nie rozumie, to ateistka - głos z burzowca brzmiał niesamowicie, jak z zaświatów.
- Z dołu brzmi , a jakby z niebios - powiedział ni do siebie ni do pułkownika porucznik Szaciłło
W tej samej chwili od strony bazyliki nadbiegła łączniczka " Wanda " w czarnej kretonowej sukience w białe grochy - jak z reklamy dezodorantu " Nivea " Nieprzenikniona noc sprawiła, że stojący nad włazem dostrzegli jedynie biegnące białe grochy i białe gumowce jakich używają pracownicy serowarni w mleczarni " Maluta " w Nowym Dworze Gdańskim. W życiu prywatnym Wanda pracowała na serowarni.
- Jaki piękny cel ? - szepnął pułkownik - dobrze, że oenerowski snajper śpi. Jak ona sie ubrała ?
- Qurwa ! Wanda gdzie ty się włóczysz ? - zdenerwowany pułkownik nie wytrzymał
- Pułkowniku ! to, że jest wojna nie znaczy wcale ...
- Poruczniku Szaciłło ! nie dyskutować, do włazu, ale to już ! - pułkownik nie pozwolił nawet dokończyć porucznikowi rozpoczętego zdania.
- Wanda ! - taka niesubordynacja i odłączanie się od oddziału to poważne złamanie dyscypliny wojskowej. Ja tej sprawy tak nie zostawię, wrócimy do tego po wojnie.
- Ja, ja, Ordnung muss sein - do rozmowy włączył się milczący do tej pory wiadomo kto.
- Pułkowniku, modliłam i spowiadałam się do konfesjonału podczas ostatniego natarcia. Proszę wybaczyć, ale ja jestem tylko kobietą, bałam się
- Ale przecież do pustego konfesjonału to bez sensu
- Teraz to wiem, bo ja się chyba nawróciłam. Po wojnie wrócę do męża.
- Po wojnie to my wydamy was za tego tu Niemca - zażartował pułkownik, wyraźnie uspokojony odnalezieniem Wandy
- Tylko nie za Niemca, tylko nie za Niemca ! - krzyknęła Wanda - ja mam na imię Wanda i nie chcę Niemca. Nie chce przy dziecku mówić po niemiecku i chodzić do Jugendamtu.
- Dobra, dobra żartowałem - śmiejąc się zakończył pułkownik ten niepotrzebny dialog, po czym dodał
- Ja po wojnie też chyba wrócę do dzieci i żony, bo wojna to jednak ogromne koszty plus odsetki.
- Do włazu ! Dziadku prowadź - tak brzmiały ostatnie słowa obrońcy ostatniej reduty wolnej Polski, pułkownika " Mateusza " - dowódcy zgrupowania " Mścisław " AK ( OD ) który właśnie zszedł do podziemia.
CIĄG DALSZY NASTAPI
Skróty użyte w tekście :
AK ( OD ) - Armia Krajowa Obrońców Demokracji lub jak mawiają złośliwi - alimenty kolego oddaj dzieciom.
Pułkownik " Mateusz " w pełnej charakteryzacji