Edinburgh Waverley to największy dworzec kolejowy Edynburga, obsłgujący ok 20 mln pasażerów rocznie. Wciśnięty między stare i nowe miasto, w dolinkę po osuszonym jeziorze Nor Loch. Choć to największy dworzec szkockiej stolicy, to nie nazywa się ani Główny, ani Centralny, ani Śródmiejski. Nazwa jego nie wzięła się również - jak wielu innych dworców - od dzielnicy w której jest położony. Edinburg Waverley to jedyny dworzec kolejowy na świecie, który wziął się z tytułu historycznej powieści Sir Waltera Scotta " Waverley czyli sześćdziesiąt lat temu "
Edynburg Waverley
Hala kasowa
Zajęcia kulturalne na dworcu Waverley
Siedząc na peronie 8E dworca Waverley zacząłem oddawać się okołoliterackim rozmyślaniom, które zaprowadziły mnie na nieprawdopodobne manowce. Czy taki sposób honorowania ludzi pióra i ich literackiego dorobku to dowód na jakieś szczególne uwielbienie Szkotów dla własnej literatury ? Nie wiem. Taki sposób to chyba jakaś tradycja w anglosaskim kręgu, bo w Dublinie jest kilka mostów dedykowanych ludziom pióra : most Becketta, most Joyce'a czy most O' Caseya. Nie będę się upierał czy to akurat sprawiło, że UNESCO pierwszy tytuł światowej stolicy literatury przyznało w 2004 roku właśnie Edynburgowi.
Zawsze mnie trochę bolało, że polska literatura - poza nielicznymi wyjątkami - nie wdarła się na światowe salony literackie. Szkocka literatura funkcjonuje tam od dawna - jest wydawna, czytana, wznawiana. Czy dlatego, że tworzona jest w języku angielskim ? nie przypuszczam. Problemy translatorskie to nie powód, choć przełożenie Leśmiana na jakikolwiek język zachodni to nie lada sztuka. Język w jakim się tworzy to nie przeszkoda, przecież literatura rosyjska to kanony literatury światowej. Polska literatura chyba za bardzo koncentruje się na naszych polskich sprawach, na naszej historii pokręconej i dość często nie do pojęcia ludziom Zachodu, to jej hermetyczność sprawia, że nie może dobić się uznania, czego skutkiem jest ta garstka literackich noblistów.
Ale o czym ci szkoccy pisarze piszą ?
Dwa lata temu wędrowałem w regionie Highland, w trójkącie Aberdeen, Perth, Inverness. Tam naprawdę nie ma o czym pisać. Pustka kompletna. Literat zesłany w tamte rejony, jeżeli nie zaprzyjaźni się z butelką whisky, to po miesiącu popadnie w ciężką depresję. Pustka dojmująca, tundra. Rejon Narodowego Parku Cairngorms to najmniej ludne miejsce w Europie. Nagie skały, zrudziałe wrzosowiska, rachityczne drzewka i jakieś bielone domki pasterskie zawieszone gdzieś pod niebem - dziś już nikomu niepotrzebne. Łatwiej spotkać zbłąkaną owieczkę, czy wędrującego wzdłuż drogi głuszcza, który tak pięknie prezentuje się na etykiecie " Golden Grouse " niż bliźniego swego. Rzadko rozsiane niewielkie miasteczka, ledwie urozmaicające smutny pejzaż dzięki sterczącym, pękatym kominom gorzelni... i ten przyjemny zapach zaczynu. O czym tu pisać ?
Jezioro Loch Ness
O potworze z Loch Ness pisać wolno tylko raz w roku, co dalej ? Gdyby nie rozweselające akcenty Szkotów w sciuchanych, wymiętolonych spódniczkach to naprawdę pobyt tam skończyłby się dla przybysza z cywilizacji ciężką chandrą. Te szkockie stroje, które znamy z oficjalnych imprez i parad szkockich orkiestr dmących w dudy, to stroje wyjściowe, eleganckie. Czyste plisowane spódniczki, czarne przykuse marynareczki i kamizelki, do tego dyndający elegancki sporran. W nieskazitelnie białe getry zatknięty kordzik, do tego eleganckie pantofle z klamerką bądź sznurowane. To wszystko szkocki szczyt elegancji. Na północy Szkoci - tradycjonaliści często chodzą w spódniczkach na codzień, pracują w nich, wieczorami wracają zawiani z pubów, więc to jest podtrzymające na duchu. Są jeszcze twardziele na tym swiecie, są potomkowie Wallace ' a którzy choć w spódniczkach to potrafią jeszcze przywalić w mordę. No, ale inaczej w Inverness się nie da.
Tam wschodzące Słońce próbujące rozweselić lud miejscowy, widząc ubóstwo kolorów, ołowianą mgłę i nieustannie padający deszcz po kwadransie wstydliwie chowa się za chmurę i tyleś go widział. Chyba dlatego jakobitka Flora McDonald z pomnika przed zamkiem szeryfa Inverness tak tęsknie za Słońcem wygląda.
Inverness
Zamek szeryfa Inverness
Naprawdę nie ma o czym pisać, a jednak piszą i to nieźle. To chyba duch Sir Waltera Scotta i dworca Waverley.
CIĄG DALSZY NASTĄPI...