Siukum Balala Siukum Balala
3530
BLOG

Brexit. Dlaczego ?

Siukum Balala Siukum Balala Brexit Obserwuj temat Obserwuj notkę 139

Brexit. Dlaczego ? Redaktor Jacek Żakowski z wyżyn swego nadąsania i intelektu ogłosił urbi et orbi, że Brytyjczycy będą mogli powrócić pod skrzydła wielkiej europejskiej rodziny, o ile zmądrzeją. Jakże mocno brzmią słowa redaktora Jacka, ale kto zna redaktora Jacka ten wie, że on inaczej nie umie ani nie może, on musi.

Zawsze postrzegaliśmy Wielką Brytanię jako mocarstwo europejskie i światowe, już nie imperium jak na przełomie XIX i XX wieku, ale jednak państwo silne, z silną nowoczesną armią, z nowoczesną innowacyjną gospodarką i państwo, w którym poziom życia nie odbiega od średniej zachodnioeuropejskiej. Brytyjczyków uważaliśmy za ludzi sympatycznych choć trochę dziwaków, ale też ludzi zapobiegliwych i pracowitych. Nie jesteśmy  frajerami i widzieliśmy też w Brytyjczykach chytrych spryciarzy i perfidnych synów Albionu, którzy kupią i sprzedadzą wszystko i wszystkich, o ile będzie to służyć ich interesom. Politykę brytyjską ocenialiśmy jako niezwykle wyrafinowaną, przebiegłą i skuteczną. Tyle tylko, że taką politykę prowadziło i prowadzi większość państw, a te które takiej polityki nie prowadziły niestety  już nie istnieją.

Cóż takiego stało się 23 czerwca, że ostatnie polskie Jacki, publicyści których nikt dziś  chyba w Polsce nie traktuje poważnie, uznali Brytyjczyków  za kompletnych wariatów ? Nic się nie stało, Anglicy po prostu wierzą w demokrację, wierzą w uczciwe mechanizmy w państwie i wierzą, że  wybrany przez nich uczciwy polityk - uczciwy na tyle na ile polityk może być uczciwy - będzie zawsze, niezależnie od okoliczności, realizował ich postulaty. Może się redaktor Jacek nadymać, ale Anglicy korzystali już z dobrodziejstw demokracji w czasach kiedy redaktor Jacek uczył się składać  pierwsze litery, by móc obdarowywać nas później głębią i przenikliwością swoich przemyśleń. Ale gdzież tam, jeszcze wcześniej.

Początków angielskiego parlamentaryzmu konkretną datą wyznaczyć się nie da. Magna Carta ? to było dość zuchwałe, zmuszać Jana bez Ziemi, króla którego władza pochodziła od Boga, aby zagwarantował  nam nietykalność osobistą, domaganie się jakichś sędziów, którzy będą rozpatrywać nasze sprawy, domaganie się aby nakładanie podatków odbywało sie za zgodą rady królewskiej i tym podobne fanaberie. Kompletne wariactwo, ludziom się we łbach poprzewracało. Czy nie należałoby też poszukać początków parlamentaryzmu w jakichś anglo - saksońskich wiecach ? Można się zżymać jak redaktor Jacek, ale kolebką nowoczesnego parlamentaryzmu jest Wielka Brytania, czy się to opcji niemieckiej podoba czy też nie.

Takich złych, fatalnych wyborów, wyborczych wpadek w historii brytyjskiego parlamentaryzmu było bez liku. Oni potrafili w pierwszej po wojnie generalnej elekcji, w lipcu 1945 roku, wysłać na emeryturę najwybitniejszego brytyjskiego polityka XX wieku, premiera - buldoga, który za nich wygrał wojnę. Wariaci, nieodpowiedzialny elektorat. Wojna dopiero się skończyła, swiat stoi w przededniu kolejnej wojny, tym razem zimnej, która zajmie światu kolejne 50 lat, a oni rezygnują z usług tak skutecznego polityka. Przenikliwi politycy widzą już rysy na gmachu imperium, lada dzień wypadnie perła z brytyjskiej korony - Indie, już za chwilę zacznie sypać się kolonializm, a oni ot tak zwyczajnie kartką wyborczą decydują : nie potrzebujemy cię już Winstonie. Wariaci ? A potem bez jednego wystrzału wyszli z Indii, nie grzęźli w konflikt jak Francuzi w Wietnamie czy Algierii, nie siedzieli w Afryce jak Portugalczycy do połowy lat 70 - tych. Pragmatyczna angielska polityka, zrozumienie nieuchronności procesów historycznych i działania, które nie szkodzą brytyjskiej racji stanu, działania ratujące prestiż państwa i - mimo wszystko - stan posiadania obywateli. Taki przebieg zdarzeń umożliwiała dojrzała, stabilna demokracja. Na każdym z tych etapów imperium słabło, kurczyło się, ale Wielka Brytania przetrwała.

Koleje brytyjskie były solą gospodarki, tu powstały, tu stworzono  standardy i spisywano pierwsze na świecie procedury obowiązujące na kolejach do dziś. Kompanie kolejowe powstawały jako przedsięwzięcia całkowicie prywatne. I wojnę światową Wielka Brytania zakończyła   jako militarny zwycięzca i ekonomiczny bankrut. Gwoździem do trumny była II wojna światowa, o której Churchill powiedział, że nie stać ich na jej wygranie. Aby ratować bankrutujące koleje po I wojnie znacjonalizowano je, co zdało się na niewiele, bowiem w lata 60 - te wchodzą jako moloch generujący koszty, z przerostami zatrudnienia, jeżdżący w te i z powrotem i wożący powietrze. Anglicy dokonują kolejnego fatalnego wyboru, powierzając w demokratycznej procedurze  tekę premiera konserwatyście Haroldowi Macmillanowi, dając jednocześnie mandat na zrobienie porządków na kolei. Tym sposobem pojawia się tzw. siekiera Beechinga ( dyrektor brytyjskich kolei ) i likwidacji ulega ponad 1/3 szlaków kolejowych, tym prostym sposobem demokratycznie wybrany rząd wygenerował kilkadziesiąt tysięcy bezrobotnych z wszystkimi złymi tego skutkami. Któż to wybiera taki gabinet ? Czy jednak uwolnienie gospodarki od kolejowego balastu nie uchroniło jej przed jeszcze gorszymi konsekwenacjmi ?

Recesja lat 80 - tych, potrzeba zdławienia 12 % bezrobocia i 18 % inflacji, sprawia, że demokracja wyłuskuje z brytyjskiej, prawie całkowicie, zmaskulinizowanej klasy politycznej, kobietę o dziwnym uczesaniu i jeszcze dziwniejszej torebce i każe jej być premierem przez następne 11 lat. Trudno wyobrazić sobie gorszy wybór. Pamiętamy rozpacz ówczesnych Żakowskich z Woronicza. Pamiętamy doskonale tę " złodziejkę szkolnego mleka " i pogromczynię słusznych aspiracji brytyjskiego górniczego  proletariatu. Symptyzowaliśmy wówczas z ich górnikami, nasz rząd i partia również. Choć rząd komunistyczny po cichu, za twardą walutę wysyłał węgiel do UK, aby rząd Iron Lady i brytyjska gospodarka mogła przetrwać zimę. Taka to proletariacka solidarność, trzeba jednak  uczciwie przyznać, że Kreml w ramach solidarności wypłacał Scargillowi normalny żołd. Dziś po dokonaniach  Iron Lady w Lancashire została tylko jedna kopalnia w Astley Green, emerytowani górnicy przychodzą do pracy jak dawniej, zakładają te swoje kaski i oliwią maszynerię, czyszczą wagoniki i co czwartek witają w bramie gości, którzy odwiedzają kopalnię - muzeum, by podpatrzeć górniczy trud i dotknąć niegdysiejszej potęgi brytyjskiego górnictwa. Z dawnych filarów brytyjskiej gospodarki nie pozstało nic. Port Manchester, niegdyś trzeci pod względem przeładunków brytyjski port nie istnieje. Przędzalnie i tkalnie Manchesteru zamknięte na głucho, z  centrum światowego hutnictwa w Sheffield i Scunthorpe pozostały smętne resztki, niewiele. Nie produkuje się już brytyjskich samochodów, ani doskonałych lokomotyw, a brytyjska gospodarka jednak istnieje. Te wszystkie drastyczne cięcia, uwalnianie gospodarki z dziedzin generujących koszty i dających sztuczne zatrudnienie dokonywały demokratycznie wybrane rządy. Długofalowe skutki tych decyzji pozwalały brytyjskiej gospodarce na dalszy rozwój i trwanie.

Anglicy mają świadomość i widzą, że ich wybory wyglądające  na fatalnie nietrafione wywołują jednak pozytywny skutek w czasowej perspektywie. Czy decyzje brytyjskiego rządu podjęte już pod unijnym władztwem zaszkodziły Wielkiej Brytanii ? Czy trwanie przy własnej walucie, pozostanie poza strefą Schengen zaszkodziły brytyjskim obywatelom i ich portfelom ? Niektórzy uważają, że brytyjski dobrobyt wziął się z kolonialnego rabunku, zapominając jednak o wyzwaniach jakie krajom i ich gospodarkom stawia historia. Gdyby nie ludzie z wizją, wybitni politycy, których wynajdują gdzieś  demokratyczne procedury, to Wielka Brytania byłaby dziś jakąś  peryferyjną wyspą bujającą  się między Morzem Północnym, a Atlantykiem, dobrze jeśli  znaczyłaby tyle co Austria, która też przecież miała własnego imperatora. Nic nie jest dane po wsze czasy, historia to nie dobra cioteczka, która obdarowuje nas prezentami. O wszystko trzeba zabiegać, o wszystko trzeba walczyć, dziś już nie karabinem, a kartką wyborczą... i Brytyjczycy wiedzą o tym doskonale.

Jaki zatem będzie finał Brexit ? Wszystko wskazuje na to, że powstanie system wymyślony przez tow. Władysława Gomułkę " Wiesława " czyli -  ni pies ni wydra coś na kształt świdra. Wydaje się, że Brytyjczycy zrzucili właśnie polityczną uzdę, odzyskali kontrolę, dalej będą mogli wybierać polityków, którzy zrealizują  ich postulaty. Pozostaną jednak w europejskim systemie gospodarczym z wszystkimi przywilejami jakie daje członkostwo w Unii, co oczywiście zostanie wytargowane w długich morderczych negocjacjach, po to by z twarzą wyszli brukselscy skostniali " staruszkowie " coraz bardziej przypominający kremlowskich staruszków.

Wielka Brytania jest zbyt poważnym pod względem politycznym i gospodarczym krajem, i w skali Europy i w skali świata, aby pozostawała gdzieś na peryferiach. Każde nowoczesne państwo jest i importerem i eksporterem, więc każdy kij ma dwa końce. Można sobie pozwolić na wyjście z Unii, Łotwy, Litwy, Estonii czy nawet Słowacji, ale już nie Polski z jej potencjałem demograficznym i rynkiem zbytu. Bo oto w tym wszystkim chodzi, pora aby naiwni to wreszcie pojęli. Tu nie chodzi o jakies ideały, o szerzenie demokracji, o upowszechnianie wzniosłych wolnościowych haseł, za kulisami idzie zajadła, bezczelna - bez przebierania w środkach - walka o strefy wpływów, o dostęp do surowców i rynków zbytu. Przecież Nord Stream nie jest po to by Niemcy łaskawie rozsyłali gaz do wszystkich spośród wielkiej europejskiej rodziny, tylko po to aby w czasie jakiegoś zawsze możliwego kryzysu niemiecka gospodarka mogła funkcjonować, a cała reszta... ? cóż trzeba być zapobiegliwym. Gdyby Rosja  była krajem przewidywalnym - i mogła Europie, jak w XIX wieku zafundować stabilność i możliwość ekspansji gospodarczej, pozostawać europejskim żandarmem - to z wszystkich unijnych ideałów  nie zostałoby nic, granice imperiów ustabilizowałyby się na linii Wisły, a Żakwoscy i Michniki  dalej pletliby ludziom z deficytami samodzielnego myślenia, że Polska Autonomiczna Republika Poznańska w ramach niemieckiej federacji to nasza historyczna szansa.

Brytyjczycy rozumieją to chyba lepiej niż inni, nie po drodze im z Unią. Cóż mógł myśleć o Unii przeciętny Brytyjczyk wracający z weekendowych zakupów w Paryżu, co mogą myśleć uczniowie wracający ze szkolnej wycieczki na kontynent, co mógł wreszcie myśleć zwykły brytyjski kierowca wracający z ładunkiem przez Calais. Jak mogą czuć  się ludzie wolni, którym w samochodach pocięto plandeki, z rąk " na żywca " wyrwano telefony i laptopy, w autobusach powybijano szyby, a w autach pourywano lusterka i poobijano karoserię. Cóż warte jest imperium, które nie może zapanować nad kilusetoosobowym tłumem Afrykańczyków uzbrojonych w kije i kamienie, skrywających się w " dżunglach " Calais ? Nic nie jest warte i musi zgodnie z regułami historii runąć... i runie.

PS. Daremne są chyba pragnienia wszystkich tych, którzy łudzą się jakimiś podpisami w sprawie drugiego referendum. Nie rozumieją ci ludzie czym jest brytyjska demokracja, i jaką wagę ma referendum, ten de facto wiec  dziwnych zmixowanych potomków Celtów, Brytów, Wikingów, Normanów i Anglo - Saksonów znających wartość demokracji. Nie na próżno mój sąsiad jeździł swoim furgonem z banerem " Masz tylko jeden głos, spraw aby został policzony " Obrońcy pozostania w Unii też swoją kampanię zaczęli dość  fatalnie, skoro  na listach poparcia kolejnego referendum doliczono się już ponad 70 tysięcy martwych dusz, nie wróży to dobrze, wiarygodność zerowa. 
Mam nadzieje, że to już  ostatnia notka o Brexit, jadę w tym tygodniu do Londynu na Innovation Show 2016, przy okazji zobaczę krajobraz po bitwie, a w poniedziałek lecę do Polski na zasłużony urlop, bloger też człowiek i coś od życia się jemu należy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka