Siukum Balala Siukum Balala
3373
BLOG

Nagi król w szortach

Siukum Balala Siukum Balala Polityka Obserwuj notkę 165

To, że ludzie postępu w Polsce czyli tzw. postępacy w ocenie rzeczy, zjawisk i ludzi są bardzo elastyczni, jest rzeczą powszechnie wiadomą. To, że stosują w ocenie rzeczy, zjawisk i ludzi podwójne standardy też nikogo nie dziwi. Nie inaczej było przy ocenie tego niezwykłego " hołdu " złożonego przez Donalda Tuska ofiarom brukselskiego zamachu. Ileż tam się wylało usprawiedliwień, ile łagodnej pobłażliwości, ile zrozumienia. " No przecież nie biega się w garniturze " W garniturze rzeczywiście się nie biega, ale ubieramy się stosownie do okoliczności : jeżeli jesteśmy w garniturze to nie biegamy, jeżeli w szortach i adidaskach to nie składamy czci ofiarom wojny czy zamachów terrorystycznych.

Warto przypomnieć sprawę innego nieco kalibru: niepodanie ręki przez prezydenta Dudę premier Kopacz na Westerplatte. Eksperci od savoir - vivru, eksperci od dyplomatycznych protokołów sporo grosza wówczas zarobili na Czerskiej i Wiertniczej objaśniając ludziom gminu to niesłychane zachowanie prezydenta Dudy. Ja nie chciałbym tu rżnąć " Angola " człowieka, który ledwie otarł się o angielskość i próbuje się wymądrzać, jestem jednak przyzwyczajony siłą rzeczy do innych obrazków i wiem, że taki " hołd " w wykonaniu oficjela tak wysokiego szczebla zakończyłby się w UK sporym skandalem. Warto pamiętać czym skończyło się kręcenie " bączków " przez ekipę Top Gear przed londyńskim grobem nieznanego żołnierza. W świecie uładzonym na wszystko jest pora, miejsce i czas oraz stosowny do chwili przyodziewek.

11 listopada to w UK Remenrance Day, każdy żywy Anglik potrafiący chodzić bądź jeździć na wózku inwalidzkim udaje się pod War Memorial i składa wieniec, kwiat maku, bądź krzyżyk. Remembrance Day to normalny dzień roboczy, jednak tak jak u nas za komuny pod War Memorial idą przedstawicielstwa zakładów pracy. Ktoś kto w tym dniu ma wolne przychodzi po prostu do pracy, bierze wieniec kupiony za pieniądze firmowe bądź związkowe i maszeruje. Każdorazowo nie mogę wyjść z podziwu jak te kocmołuchy, ludzie którzy na codzień kompletnie nie dbają o swój wygląd potrafią wbić się w sposób tak naturalny w prawdziwą elegancję i szyk. To są normalni, zwykli ludzie, robotnicy. Jednak to Remembrance Day i trzeba ubrać się stosownie do okoliczności. W październiku obchodzi sie uroczyście rocznicę zakończenia Bitwy o Anglię. W związku z czym organizuje się również imprezy sportowe, wieczorem składanie wieńców i przemarsz pilotów do katedry ze sztandarami i w mundurach galowych. Żaden z pilotów nie składa wieńców w gaciach, choć dwie godziny wcześniej pewnie część z nich biegała w jakichś mini maratonach. Sprawy zupełnie drobne, dziejące się pośród ludzi zwykłych. Dostaję czasem zaproszenia do Community Centre na imprezy integracyjne. Czasem z dopiskiem : dress code lub no trainers please. Ubieramy się tak jak sobie tego życzą gospodarze, to są zasady niepisane, jednak przez każdego bez wyjątku respektowane. Pamiętam pogrzeb osiedlowego maczałki, wart był tyle co dwa szylingi, pamiętam jego kolegów na pogrzebie. Każdy z nich też wart był nie więcej niż dwa szylingi. Twarze ogorzałe, spalone nie Słońcem Majorki tylko Słońcem pubów. Do ich nienagannych czarnych garniturów i konwalii w klapach nie można było mieć jednak jakichkolwiek zastrzeżeń. Ten jeden jedyny raz oddali szacunek swojemu koleżce w sposób jaki on by sobie życzył. To nic, że na stypę wszyscy poszli do pubu. To też element angielskiej tradycji.

Bez chwil kiedy wymagana jest ta jedna krótka chwila powagi, bez chwil uświęconych i wzniosłych człowiek zamienia się w duchowego bolszewika. Takiemu człowiekowi jest obojętne czy obiad z trzech dań je drewnianą łyżką czy z użyciem kompletu sztućców, łącznie z widelczykiem deserowym... i Donald Tusk zjadł właśnie kawior, ostrygi, homara i deser drewnianą łyżką.

Ten obrazk w adidaskach został wrzucony na Twittera nieprzypadkowo, to była ilustracja jakimż ten król Europy jest luzakiem. Niby król, a biega ze zwykłymi ludźmi... i to jest całe nieszczęście tego człowieka. On nie potrafi stworzyć na użytek zewnętrzny spójnego wizerunku. Ktoś go kiedyś przekonał, że pijar jest sednem polityki i on w tym tkwi po same uszy. Dlatego jest zagorzałym szalikowcem Lechii Gdańsk potrafiącym robić na stadionach takie rozpierduchy z koleżkami, że tylko krzesełka fruwają. Jednak gdy mu szepną, że walka z kibolami da mu kilka punktów, to rozpocznie z kibolami wojnę totalną. Taką wojnę , że kamień na kamieniu się nie ostanie. A kiedy złagodnieje pójdzie na kolanach do gdańskiego biskupa i po 25 latach bycia w nieformalnym związku z matką swoich dzieci, poprosi o sakrament małżeństwa, bo nigdy nie wiadomo co w polityce przydać się może. W polityce wszystko przydać się może, dlatego chwilę później powie, że przed klechą nie klęka. To też się ludziom podobało, ta zdecydowanie zaakcentowana niezalezność od kruchty. Innym razem, w niedzielny poranek wypowie wojnę handlarzom dopalaczami i też będzie walczył z nimi do poniedziałkowego popołudnia, aż się znudzi. Czasem nie mając nic do roboty haratnie w gałę, a później w desperacji o słupki poparcia weźmie brzytwę i dawaj bez znieczulenia kastrować pedofili.

Po wykonaniu tych wszystkich prac, które zwykle wykonać mogą tylko greccy herosi pobiegnie sobie do Brukseli... i tam dalej biega to nasze dobro narodowe, ten nasz Forest Gump.

Cóżby tu jeszcze dodać do tego cukierkowego wizerunku naszego byłego premiera ? Chyba tylko tyle, że nie popisała się nasza elektorka brandenburska tym wyborem Donalda na króla Europy. Chyba Helmut Schmidt miał rację twierdząc, że jest zręczną graczką gabinetową pozbawioną całkowicie politycznej wizji.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka