Siukum Balala Siukum Balala
1180
BLOG

Zapiski z leśniczówki

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 100

Zapiski z leśniczówki

Udało mi się wreszcie dodzwonić do redakcji tego bloga, sekretarka poinformowała mnie, że część czytelników czuje się zaniepokojona moim nagłym, tajemniczym zniknięciem. Spieszę uspokoić: mam się dobrze, a mój wyjazd związany jest jak najbardziej ze sprawami salonowymi. Nie jest już dla nikogo tajemnicą, po niedzielnych zapowiedziach, że na salonie24 odbędzię się pierwszy wirtualny ślub naszego przyjaciela dr Sowińca z Krakowa z Julią Palmer von Allenstein. Mój wyjazd był do końca trzymany w tajemnicy, ponieważ do ostatniej chwili trwały negocjacje prawników związane ze spisaniem intercyzy. To bardzo dobry pomysł, małżeństwa zawierane w tym wieku przez ludzi o tak różnych statusach  materialnych powinny spisywać intercyzę, to na zachodzie standard. Dzięki intercyzie Julia Palmer w przypadku rozwodu zachowa prawo do swojego roweru marki  Wigry 2 i nie będzie miała prawa zabrać z krakowskiego mieszkania swojego przyszłego męża jednej narty,  jednego kijka i jednego buta. Tak bowiem stanowi intercyza : rower twój, narty moje. Mój wyjazd związany jest z załatwianiem spraw w olsztyńskim USC i załatwieniem oraz wpłaceniem zaliczki za wynajęcie domu weselnego. Jest z tym trochę bieganiny, ale czego nie robi się dla szczęścia przyjaciela. Niestety dobrych wieści nie mam. Nowe restrykcyjne, pisowskie prawo dotyczące małżeństw kojarzonych przez portale internetowe nie dopuszcza, aby panna młoda posiadająca status " zwinięta " szła do ołtarza z odsłonięta twarzą. Wybranka serca naszego przyjaciela pójdzie zatem do ślubu w klasycznej burce. Twarz swojej przyszłej żony zobaczy nasz przyjaciel dopiero na schodach kościoła, podczas ceremonii rzucania ryżu. Ja mam przygotowany 25 kg worek ryżu basmati, którym zamierzam obficie obsypać wybrankę dr Jerzego. Obym tylko zdążył rozwiązać worek przed zrzuceniem z dzwonnicy, to będą prawdziwe emocje nie tylko dla pana młodego, ale i dla nas. Takie kupowanie kota w worku, kota który okazać się może kurą to ostra jazda, ale oni w Krakowie znani są ze swojej skłonności do ryzyka. Tak więc szanowni czytelnicy wszystko zapięte na ostatni guzik i wesele czeka na swojego Wyspiańskiego.

Tylko ten wolny radiowy  internet irytuje. Pan leśniczy jednak uważa, że to normalka : wysyłanie jednego zdjęcia 785kb/h ? Z wielkim spokojem mówi, że raporty o pisowskich wycinkach i trzebierzach wysyła do dyrekcji lasów na dwa sposoby jednocześnie. Klasycznie w kopercie i z duchem czasu w postaci pliku pdf, bywa że dochodzą w tym samym czasie - powiada. To jest szybki internet ? Gdyby wszędzie był taki szybki internet to żadne internetowe małżeństwo nie doszłoby do skutku, bo kawaler uznałby że wybranka za mało wyrywna, a panna uznałaby kawalera za leniwego, powolnego jełopa. Wolny radiowy internet to - jak twierdzi pan leśniczy - zasługa wysokiego drzewostanu, zimą w czasie opadów sniegu jest jeszcze gorzej, rozkołysane merystemy wierzchołkowe sosen potrafią tak zakłócić przesył danych, że do komputera trafiają informacje szczątkowe, a zdjecia z poszarpanymi pikselami.

Wychodzi na to, że ten cholerny PiS to jest jednak dziecko szczęścia. Oni nawet jeśli biorą się za sprawy szkodliwe społecznie, sprawy niepopularne to i tak wychodzi na to, że ich jest korzyść i im przyrasta elektorat, a nie opozycji. Przecież wycinka puszczańskich sosen, świerków, dębów i buków poprawi szybkość internetu w osadach leśnych, przysiółkach i leśniczówkach oraz w Hajnówce. Ludzie będą mogli wreszcie oglądać stream tv i  słuchać youtuba, oraz oczywiście randkować w tempie satysfakcjonującym. Znowu im poparcie wzrośnie, być może do 41% i znowu Ryszard Petru nie będzie wiedział czy liczba 41 jest większa od liczby 35, bo to że 39 jest większe od 35 - mam nadzieję ktoś wytłumaczył.

Opozycja odwrotnie, oni nie są dziećmi szczęścia, za co próbują  się zabrać to spieprzą i nic nie pomoże tajemniczy uśmiech a la Mona Lisa szefa totalnej opozycji na bilbordzie.

Zapiski z leśniczówki

Zapiski z leśniczówki

Zapiski z leśniczówki

Pan leśniczy uważa jednak, że to nie wina opozycji, tylko zachodnich polityków, którzy nigdy - jak twierdzi - nie wyszli z roli podżegaczy. Budowa społeczeństwa obywatelskiego to sprawa niezwykle złożona i skomplikowana, samo społeczeństwo obywatelskie to materia również skomplikowana i krucha. Budowanie takiego prawdziwego społeczeństwa obywatelskiego rozpoczęło się u nas wraz z powstaniem KOD. Wydawało się, że inicjatywa uzyska wsparcie postępowych polityków na Zachodzie, wsparcie na jakie naprawdę zasługuje. Niestety mamy do czynienia z pustymi deklaracjami, poklepywaniem  czy wręcz podpuszczaniem zakończonym zwrotem przez rufę i radźcie sobie sami. Do dyskredytowania KOD i opozycji używa się nawet agencji ratingowych, to niedopuszczalne. Ileż było nadziei z wyjazdem Mateusza do USA, to miała być nasza katapulta do wystrzelenia PiS w kosmos, bo partia która niezasłużenie wygrywa demokratyczne wybory na nic innego nie zasługuje. Gazeta Wyborcza krzyczała tytułem " Kapitol czeka na szefa KOD " To wszystko działo się w czasie kiedy prezydent Duda siedział w odległości 17 krzeseł od prezydenta Obamy.

Jak wszystko się skończyło ? Wiemy aż za dobrze : Mateusz został przywitany przez portiera i przyjęty przez kierownika piętra na Kapitolu. Zwykła podpucha i prowokacja sfabrykowana przez pisowców w Kongresie. Potem to nieszczęście z " marszem ćwierćmiliona " i ten nieszczęsny rating, który miał być, a nie było. Tak się nie postępuje - to nie tylko opinia pana leśniczego, ale chyba i moja po rozmowie z panem na leśniczówce. To co wydarzyło się wczoraj, co znam z relacji leśniczego, który był w mieście i czytał gazety, to już jest draka i hańba na honorze wiarołomnych brukselskich polityków. Wsparcie udzielane przez Brukselę obrońcom demokracji i praworządności w Polsce brało za serce, czuło się, że nie zostaniemy pozostawieni sami sobie, tymczasem oni zafundowali nam kolejne  Westerplatte, czyli nie bawiąc się w dyplomację zdradzili. Podobno wczoraj przyleciał jetem do Warszawy jakiś filut z Brukseli, spotkał się z panią premier i wypowiedział klasyczną formułę, którą znamy aż za dobrze : Radźcie sobie sami, nie będziemy umierać za Rzeplińskiego.

Tyle wiem z relacji pana leśniczego, z którym za chwilę wychodzimy na obchód oddziałów, więc dowiem się więcej. Nie ! nie oddziałów partyzanckich tylko oddziałów leśnych ... na walkę partyzancką z pisiorami przyjdzie jeszcze czas, gdzieś tam już dorasta nasz Janek Krasicki. Sprawdzamy czy ktoś drzewa bez asyganty z lasu nie wywozi.

Zapiski z leśniczówki

I tu jak wszędzie panoszą się pisowcy. Ech ! gdyby te nie wycięte jeszcze sosny posiadały czynne prawo wyborcze, może inaczej potoczyłyby się sprawy w Polsce. Cóż jeszcze z zapisków poczynionych na parapecie leśniczówki ? Ano bociany na  gnieździe,

Zapiski z leśniczówki

przepiękne kolory, żółty oszołamia do tego stopnia, że człowiek słuchając TOK FM ma ochotę chwycić za brzytwę i odciąć sobie ucho, jak ten holenderski malarz, nazwisko wyleciało mi z głowy. Wiem tylko, że rudy był. Zatem do następnego razu, o ile internet przyspieszy.

Zapiski z leśniczówki

Zobacz galerię zdjęć:

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości