Jaskinia Św. Michała to - po sympatycznych gibraltarskich magotach - największa atrakcja turystyczna Gibraltaru, odwiedzana przez milion turystów rocznie.
Znana już w starożytności, uznawana była przez Greków za wejście do Hadesu... tak musiało być, bo zaiste to Hades najprawdziwszy. Świat starożytnych Greków był uładzony i konkretny, taki do ogarnięcia. Skała Gibraltaru i Dżabal Musa po marokańskiej stronie, dwa słupy Herkulesa wyznaczające granicę starożytnego świata, dalej się nie pływało, więc i piekło musiało znaleźć się na końcu tego świata.
Dżabal Musa
Słupy Herkulesa
Wierzono, że jaskinia ciągnie się pod cieśniną gibraltarską i umożliwia przejście suchą stopą na kontynent afrykański. Jeden z mitów głosił, że magoty przedostały się z Afryki właśnie tą drogą. Podczas wojny, w trakcie przebijania wyjść ewakuacyjnych i przysposabiania jaskini na szpital polowy, natrafiono na następną jaskinie, niestety nie udostępnioną zwiedzającym. Jednak pobyt w pierwszej komorze wystarczy, aby mieć jakieś wyobrażenie o greckim Hadesie. Owszem, piekło niczego sobie, a jaka akustyka. Dlatego też obecnie przerobiono jaskinię na halę koncertową i nazwano katedrą, po prostu. Choć taki pożytek z piekieł.
Komentarze