Siukum Balala Siukum Balala
1425
BLOG

Z wizytą u barona Münchhausena

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 72

My stara szlachta kurlandzka bardzo lubimy się gościć, lubimy się spotykać. A kiedy się już spotkamy to możemy bodaj i do rana przy stole siedzieć za radość rozmowę jeno mając. Czasem tylko krzesło, ów szalbierz podstępny a bezinteresowny, tak będzie oparciem kręcić, tak będzie siedziskiem wywijać, to na lewo to na prawo to znów  w przód, iż z krzesła pod stół - bez naszej zgody i przytomności - zsunąć  nam się czasem zdarzy - jako temu Małyszowi  na skoczni w Wiśle. Wówczas to rano krzyczymy strwożeni gospodarza przyzywając słowami
- Chyba się waszmości podłoga podniosła, gdyż sufit niebezpiecznie nisko nad czerepem naszym wisi. 
Po rozjaśnieniu  przez gospodarza naszego niefortunnego położenia, w którym to znaleźlismy się przypadkiem już rezon odzyskujemy i na podkuchennego pokrzykujemy
- Dawajże mnie tu kwasu z ogórków psubracie, a żywo, bo jak szablą świsnę to z uszu twoich motyle wyczaruję. 
Lubimy wpaść bez zapowiedzi i gościć sie tyle ile potrzebujemy, nie wyjawiając gospodarzowi dnia ni godziny kiedy to strzemiennego wypić zamiar mamy. Korzystamy przy tym obficie z piwniczki i spiżarni gospodarza, z piwniczki najbardziej. A innym razem inny nasz pan brat szlachcic do nas zjechać może i z taką samą atencją traktowany będzie jako i my traktowani byliśmy. 
Pędząc tedy, co koń wyskoczy, z Inflantów na Litwę naszą kochaną, do Wilna, nie mogłem do Dunte nie zajechać i nie odwiedzić  kompana mego, druha, kamrata, nauczyciela, mistrza, mentora itp, itd. Najszczerszego przyjaciela mego Karla Friedricha Hieronimusa Freiherra von Münchhausena.

Z wizytą u barona Munchhausena

Bo on to w Dunte się wżenił i po śmierci małżonki swojej Szanownej Jacobiny majątek cały przejął siedząc tam teraz mocno. Nawet przesławnego Morza Bałtyckiego kawałek w arendę wziął, jako że morze owo sciśle do  włości jego przylega.

Z wizytą u barona MunchhausenaKtóż z nas nie słyszał lub nie czytał o czynach jego mężnych, o przygodach tak niezwykłych i nieprawdopodobnych, że wiary dać niepodobna. Jednak znając go dobrze, wiemy iż wszystko co przeżył i doświadczył najprawdziwszą jest prawdą. Mijając tedy majątek Liepupe wiedziałem, że za pół wiorsty skręcić muszę w prawo w dukt leśny. Wielka była moja radość kiedym słup przydrożny ujrzał i strzałkę na owym słupie z napisem " tędy do pana barona Münchhausena "

Z wizytą u barona MunchhausenaBardzom był ukontentowany, gdyż wiedziałem, iż najdalej za pół kwadransa uścisnę szlachetną prawicę kamrata mego. Przeto niewiele się namyślając mocno uchwyciłem kierownik automobila próbując w dukt leśny skręcić. Lecz co to ? automobil nie usłuchał mnie. Naparłem mocniej na kierownik jednak i tym razem auto pozostało nieposłuszne. Spróbowałem zakręcić kierownikiem w stronę lewą... i tym razem bez rezultatu. Tu akurat dobrze, że bez rezultatu bo byłby białoruski TIR przerobił mnie i mój  automobil na blachę do krycia dachów. Nikt będacy w przytomności umysłu nie powie, iż szlachcic w wieku stosownym już  do krycia jest niesposobny, bo jest i owszem sposobny. Jednakże nie do białoruskich dachów. Nie wiedziałem co czynić, auto pędziło jak oszalałe, minąłem zjazd na Dunte, nastepny zjazd jak pamiętałem za 3 wiorsty. Jeśli baron dowie się, że o pół wiorsty minąłem jego majątek i wstapić nie raczyłem, po stokroć  się na mnie pogniewa i  już nigdy się nie zobaczymy i przyjemnych chwil nie przeżyjemy do pospołu rozprawiając o przygodach naszych i czynach chwalebnych, których i u mnie sporo się nazbierało. Rozprawiać zatem było o czym i ja wiedzialem o czym rozprawiać będziemy, jednakowoż dlaczego automobil nieposłusznym mi był, nie wiedziałem. Widocznie słudzy moi coś zaniedbali i nie nałożyli w owe diabelskie kalamitki smarowidła, przez co munsztuk homokinetyczny zatarł był się i automobil zaczął zachowywać się jako te źrebię przestraszone wystrzałem z arkebuza. Wyjąłem z surduta lunetę  monochromatyczną, którą baron ofiarował mi kiedyśmy spotkali się, lat temu parę, na wyspie Cejlonie. Zlustrowalem drogę na Litwę sercu naszemu miłą, która to droga była prosta jak strzelił. Auto pędziło w związku z tym prosto jak wystrzelona kula armatnia i jak wyliczyłem naprędce uwzględniło nawet siłę Coriolisa. Zatem do Wilna i bez kierownika dojechać mógłbym. Uspokoiwszy się nieco podjąłem decyzję tyleż śmiałą co bardzo ryzykowną. Wyszedłem z automobila przez rurę wydechową, usmoliwszy przy tym lico niemiłosiernie, z wielkim sprytem wspiąłem się na dach auta, rozpiąłem surdut i połami surduta tak zacząłem chwytać wiatr, to z prawej to lewej strony i dzięki tej sprytnej sztuczce automobil uczyniłem sobie posłusznym. Balansując na dachu, szedłem z prawej do lewej i z lewej do prawej. Raz baksztagiem, raz półwiatrem, innym razem bajdewindem. Pół wiorsty przed zjazdem złapałem fordewind rozpostarłem  maksymalnie poły surduta, przypominając - w tym momencie - wyglądem swoim motyla. Z trójgraniastego kapelusza zrobiłem coś na kształt spinakera i nabrawszy prędkości, przegiąłem się w prawo zmieniając kurs i jako ten sławetny  genueński żeglarz Columbus zjechałem drugim duktem do majątku barona. Wiedziałem, że moja sytuacja jest lepsza niż przed kwadransem, jednakże osoba moja przedstawiała wyglądem swoim widok wprost  opłakany, a to z powodu usmolenia lica sadzami spalinowymi, pochodzącymi z tłumika mojego automobilu. Kiedym nadleciał nad Dunte, włościanie miejscowi widząc mnie rozpierzchli się, kryjąc się w zagonach nieskoszonego owsa, krzycząc przy tym w niebogłosy
- Matko Boska Inflancka miej nas w swojej opiece, już i do nas synowie Allacha dotarli. 
Zaiste straszliwy musiał być widok mojego usmolonego lica, skoro mnie najprawdziwszego chrześcijańskiego syna wzięli za mahometańczyka. 
Jednak z krzyku tych prostych ludzi nic sobie nie robiłem, bo wiedziałem, że prawdziwe kłopoty właśnie się dla mnie zaczęły. Choć byłem juz prawie w samym środku majątku Dunte, należacego do druha mego barona Karla Friedricha Hieronimusa von Münchhausena. CIĄG DALSZY NASTĄPI. 

 

Zobacz galerię zdjęć:

Sławetne Morze Bałtyckie, arenda barona
Sławetne Morze Bałtyckie, arenda barona Druh mój, powiernik i przyjaciel najserdeczniejszy Ziemia barona Majątek  von Munchhausena  Dunte w Inflantach

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości