Siukum Balala Siukum Balala
1785
BLOG

Lis zapędzony do narożnika

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 57

Wygląda na to, że zaczyna się na tym blogu cykl o słynnych braciach, po Ejsmontach pora na braci Durrell : Lawrence'a i Geralda. To inna półka niż bracia Ejsmont, to półka z książkami, bo obaj bracia - to się w jednej rodzinie zdarza rzadko - byli wziętymi i płodnymi pisarzami. W Polsce znani również, ponieważ utwory i jednego  i drugiego  były w Polsce wydawane. W Anglii są bardzo  popularni, a książkę Geralda " Moja rodzina i inne zwierzęta " zna chyba każde brytyjskie dziecko. Lawrence był pisarzem " poważniejszym " otarł się nawet o literacką nagrodę Nobla. Gerald pisywał książki dla dzieci, z oczywistym zamiarem popularyzywania wiedzy przyrodniczej. Uważa się Geralda Durrella za ojca nowoczesnej idei ogrodów zoologicznych, rozumianych nie jako miejsce z małpami w klatce, a raczej miejsce służące przyrodniczej edukacji. A przede wszystkim miejsce zajmujące się ochroną i ratowaniem ginących gatunków zwierząt i ich reintrodukcji w naturalne środowisko. Ta pasja Geralda zrodziła się - zgodnie ze słowami pisarza - w wieku dwóch lat, po wizycie w indyjskim zoo.

Rodzina Durrellów mieszkała w Indiach do roku 1928 roku. Po śmierci Durrella - seniora, wdowa z czwórką dzieci wraca na krótko do Anglii, by w 1935 wyjechać na Corfu, dołączając do najstarszego z rodzeństwa Lawrence' a, który właśnie zaczyna publikować swoje pierwsze utwory. Na wyspie pasja przyrodnicza Geralda znajdzie doskonałą pożywkę, zgromadzi sporą kolekcję flory i fauny Corfu, a przede wszystkim naładuje swoją wyobraźnię tym wszystkim co potem można było odnaleźć w jego ksiązkach.

Wiedziałem, że rodzina Durrellów mieszkała w północnej części wyspy w okolicach Kassiopi, jednak konkretnie gdzie nie wiedziałem, a przewodnik Lonely Planet  wiedział tyle co i ja. Póki co postanowiłem zawieźć żonę do Sidari nad kanał miłości, bo źle się czułem. Poprzedniego dnia rozsmakowałem się bez opamiętania w greckich smakach,więc żona nie była zbyt kontenta... i miała rację bo ta Metaxa i Ouzo nie jest zbyt dobra. No, ale co poradzić, jeden człowiek wychowa się w kulturze anglosaskiej i zbiera wypchane sowy i motyle, a inny musi smakować smaki. Bo jak powiedział Alosza Awdiejew : pić trzeba, choć to strasznie męczące. Chciałem z siebie to wszystko zmyć nad tym kanałem miłości. Kanał ma legalny certyfiakt zaświadczający, że każdy kto nad nim oświadczy, że - cię nie opuszczę nigdy - nigdy nas nie opuści... i to chyba działa, bo żona od kwietnia ani razu nie wypędziała mnie z domu. Gdyby moc kanału przestała działać trzeba będzie jechać jeszcze raz.

Rząd Ewy Kopacz powinien wziąć leżaki i też pojechać nad ten kanał, bo bez miłości i wzajemnego zrozumienia oni wszyscy już wkrótce nawzajem się pozabijają podczas ustalania kto jest temu winien lub kto im to zrobił.

Po pobycie nad kanałem pojechalismy do Kassiopi, miejsca tak pięknego, że gdybym nazywał się Claude Monet to namalowałbym  piękniejszy landszafcik niż August Renoir. Specjalnej nadziei na odnalezienie domu Durrellów nie miałem. Potem pojechalismy na klif podglądać przez lornetkę Albanię, bo następnego dnia mieliśmy zabookowany rejs do kraju bunkrów, osiołków i Envera Hodży.http://siukumbalala.salon24.pl/643139,pocztowka-z-albanii Potem zjechalismy z klifu do Kalami malutkiej rybackiej wioski na malutką zatoczką o tej samej nazwie. Zaparkowałem auto i zaczęliśmy z małżonką spacer wzdłuż plaży, byliśmy świeżo po wizycie nad kanałem, więc szliśmy dziarsko, jakoś tak młodzieńczo, jak Ewa Kopacz z Angelą Merkel przed kompanią honorową Bundeswehry. Wtedy zobaczyłem zajączka, takiego kłapouchego - nie nie zwariowałem - to był zajączek, potem zobaczyłem sowę i pieska. A potem osiołka Sally, wiedziałem już, że coś zaczyna mi tu grać. Przypomniałem sobie " The Donkey Rustlers " Wróciłem do sowy, przyjrzałem się i wiedziałem już, że jestem w " Ogrodach bogów " Geralda Durrella, wiedziałem, że to są " Moje ptaki, zwierzaki i krewni " tego samego autora. 

Wyszliśmy z zarośli i zobaczyłem tytuł rozdziału z The Corfu Trilogy " The Snow - White Villa " To był dom rodziny Durrellów w wiosce Kalami. Na sam koniec stanęliśmy twarzami do zatoki, żeby nas owiał wietrzyk wiejący znad Albanii. Wtedy zobaczyłem ostatni tego dnia proroczy obrazek. Lis zapędzony do narożnika. To utrapienie wszystkich kurników, ten szkodnik - chytrusek  bez możliwości jakiegokolwiek manewru i do tego ze smutkiem w oczach. Pomyślałem wtedy na miesiąc przed wyborami prezydenckimi - to dobry znak - może i nam uda się zapędzić do boxu tego największego pesta wśród " dziennikarzy " 


 

Zobacz galerię zdjęć:

Kanał miłości
Kanał miłości Zatoka Kalami Grecka kapliczka przy wyjeździe z Kalami

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości