W biurze detektywa Kaczynsky`ego
W biurze detektywa Kaczynsky`ego
Siukum Balala Siukum Balala
1761
BLOG

Red. Adalbert Zapaszkiewicz na tropie

Siukum Balala Siukum Balala Rozmaitości Obserwuj notkę 132

Prywatny detektyw Jerry Kaczynsky nerwowym ruchem obcasa zdusił ostatni niedopałek "Chesterfielda"  Miał jeszcze paczkę LM - ów w zaparkowanej  przy Puławskiej służbowej " Yarisce", ale nie chciało mu się iść tak daleko. Spojrzał na zielonkawą tarczę zegarka, dochodziła 19:20. Coś musiało sie wydarzyć, jego partner detektyw Andrew Duda nigdy się nie spóźniał. Porywisty wiatr od Wisły niósł zapach spalenizny, nad Pragą wisiała czerwona łuna. 

- Pewnie festyn i fajerwerki z  okazji wybudowania kolejnego metra Metra - pomyślał - to nawet lepiej, służby i ludzie na Pradze, więc nikt nie przeszkadza w zadaniu.

Rozchylił gałązki bukszpanu i jeszcze raz obejrzał  wykonaną robotę. Ponury gmach Agencji Bezpośrednich Wycieków spowijała prawie niewidzialna pajęczyna, cieńszych od włosa, miedzianych drucików. Budynek wyglądał jak cewka indukcyjna. Teraz tylko wetknięcie drucików zakończonych bananowymi wtyczkami do taśmowego Grundiga, który miał dostarczyć detektyw Andrew Duda i każde, wypowiedziane w tym budynku słowo trafi na taśmy Kaczynsky' ego. Nie na darmo w światku detektywistycznym stolicy żartowano, że Kaczynsky swoim sprzętem w Warszawie potrafi nagrać robienie laski w Waszyngtonie. To się nazywa profesjonalizm. Kaczynsky, właściel agencji detektywistycznej Podsłuchy i Sondaże od dwóch lat na zlecenie jednych agend rządowych zakładał podsłuchy w budynkach innych agend rządowych. Robotę zlecała jakaś rządowa fisza, o cofniętych oczach, przedstawiająca się zwykle : 

- Bart jestem ! ... he, he i wystarczy. 

Wystarczało, zawodowcy nie pytają o takie drobiazgi. Niebezpieczną grę z handlem taśmami Kaczynsky rozpoczął kiedy zorientował się jaką wartość mają taśmy, to była doskonała okazja do podwójnego zarobku. Pierwszą partię taśm sprzedał za niezłą sumkę tygodnikowi " Direkt " obecnie negocjował cenę za kolejne nagrania z dziennikiem " Wahlzeitung " Wybrał ich bo oni naprawdę potrafili przywalić. Poza tym znał red. Adalberta Zapaszkiewicza, który miał opinię faceta potrafiącego docenić wartość nagrań. Jeszcze raz spojrzał na cyferblat, była dokladnie 19:30. Postanowił, zamaskować wtyczki bananowe mchem i pójść na Puławską  po LM- y. Jeżeli Andrew nie przyjedzie do 20 : 00 przyjdzie tu jutro ze swoim kaseciakiem i wykona zadanie, tak czy siak. Kiedy wyszedł z krzaków bukszapnu, od strony Alei Niepodległości doszedł go ryk służbowej " Yariski " detektywa Dudy. Rozpoznałby ten ryk nawet pod wodospadem Niagara, więc jednak nie nawalił. Andrew z piskiem opon zatrzymał Toyotę przed Jerrym. 

- Co jest grane ? dlaczego sie spóźniłeś ? 

- Szefie siła wyższa, płonie most Kierbedzia, Warszawa zablokowana jak w 39 - tym. 

- Dobra, dobra, nie kituj. Jutro sprawdzę, jak może palić się żelazny most ? to żart ? 

- Serio, pali się. Można sprawdzić na Wirtualnej Polsce. 

- Dawaj Grundiga, spotkanie mają za 10 minut, zdążymy. 

Po rozstawieniu i podłączeniu sprzętu Andrew ustawił pokrętło magnetofonu w pozycji " Nagrywanie " Szpule ruszyły i z wolna nabrały  prędkości. Była 19:45. 

- Andrew, podłącz odsłuch - rzucił krótko Jerry

- Jest odsłuch - wyszeptał Andrew 

Cienie na twarzy Kaczynsky'ego wydłużały się wyrażając coraz większe zdziwienie. 

- Podłącz drugi odsłuch - rzucił powtórnie Jerry 

... i w tym wypadku cienie na twarzy detektywa Dudy również się wydłużyły wyrażając zdziwienie identyczne jak w przypadku Kaczynsky 'ego. 

- Niezła jazda Andrew, co ? 

- Tak, ten pierwszy głos to chyba  Piotrunik z Centrum Badań Atmosfery ? 

- Tak a ten drugi to gen. Stękaczewski, szef Wszechnicy Studiów Internacjonalnych. 

- Dobra, nagrywaj Andrew, ja lecę do budki i dzwonię na Czerstwą do red. Zapaszkiewicza. 

Po minucie Kaczynsky stał w budce naprzeciwko Agencji Bezpośrednich Wycieków. 

Zdenerwowany palec wybrał 22555... i dalej same zera. 

- Biiiiiip ! biiiiiip ! - sygnał w słuchawce wydawał się nie mieć końca. 

Wybrał powtórnie 

- Bip! bip ! - o teraz lepiej 

- Proszę słucham - Kaczynsky rozpoznał głos telefonistki z Czerstwej 

- Dzień dobry, proszę o połączenie z red. Adalbertem Zapaszkiewiczem - powiedział mocno zdenerwowany 

- A w jakiej sprawie i kto dzwoni ? - zwyczajowo zapytała  telefonistka

- Sprawa resortowa - odpowiedział już

 pewniejszym głosem detektyw Kaczynsky

- To trzeba było od razu mówić, łączę 

- Redaktor Adalbert Zapaszkiewicz, słucham - odezwał się głos w słuchawce. 

- Witam ! detektyw Kaczynsky się kłania. 

- Słucham pana 

- Czy to aby pan redaktor ? jakiś dziwny, zmieniony głos - zapytał powątpiewającym tonem detektyw Kaczynsky. 

- Tak, Zapaszkiewicz przy aparacie, pracujemy na telefonach " wucze " zmieniają głos, ale  podsłuch niemożliwy, he, he. Naczelnemu po bracie został. Dziś nikomu nie można ufać. 

- Pozwoli pan, że zastosuję procedurę uwierzytelniającą - Kaczynsky w 

dalszym ciągu niedowierzał. 

- Dobra, dawaj pan - powiedział Zapaszkiewicz 

- Hasło ! 

- Trylogia 

- Odzew ! 

- Ogniem i mieczem 

- Dobra teraz ja - Zapaszkiewiczowi spodobała się ostrożność 

detektywa i stosowanie się do procedur obowiązujących 

dziennikarzy z Czerstwej.  

- Hasło ! 

- Pan Wołodyjowski 

- Odzew ! 

- Nad Niemnem 

- Źle, prawidłowa odpowiedź : Potop. Jednak uznaję odpowiedź " Nad Niemnem " bo i tu woda i tam woda. 

- No dobra, wiem że to pan redaktorze Zapaszkiewicz

- Oczywiście, że ja w tym pokoju tylko ja siedzę nikt inny. 

- Mam te materiały, czy doszliście do porozumienia na kolegium redakcyjnym ? bierzecie czy nie ? - Kaczynsky przeszedł do konkretów. 

- Tak zdecydowaliśmy, musimy mieć coś na poniedziałkowe wydanie. 

- Tylko widzi pan redaktorze, cena wzrosła. Inflacja, stagnacja, deflacja, konspiracja i inne duperele, to wszystko kosztuje a materiały takie, że wrócicie do nakładu z lat 90 - tych. To się wam zwróci w trójnasób - zakończył pewnym głosem detektyw. 

- Dobrze jeszcze raz porozmawiam z szefostwem, 

ale wpierw chcielibyśmy odsłuchać 

- Nie ma sprawy, będziemy w redakcji za dwie godziny. 

- Wolałbym spotkanie na mieście. Naczelny zna was, powiem wprost. On brzydzi sie takimi metodami zdobywania informacji. Od czasu afery Rwa Lewina nie wziął dyktafonu do ręki. Katharsis chłopie. 

- Dobrze, możemy spotkać się gdziekolwiek. Co pan proponuje ? 

- Może " Pustułka i przyjaciółki " ? to niedaleko redakcji - zaproponował Zapaszkiewicz

- Ok. Będę ze wspólnikiem za dwie godziny - detektyw odwiesił słuchawkę. 

Kiedy wrócił na stanowisko podsłuchowe detektyw Andrew Duda wkładał czwartą szpulę do pudełka z napisem ORWO Magnetband.

- Szefie rewelacja, jeżeli ten materiał pójdzie w poniedziałek w " Wahlzeitung " zrobi się naprawdę duszna atmosfera. 

Zobacz galerię zdjęć:

Redakcyjny kontroler. Dyżur 24h
Redakcyjny kontroler. Dyżur 24h Centrala telefoniczna na Czerstwej W redakcji Pokoje redakcyjne Bombowy materiał na poniedziałek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości