Naprzód !
Naprzód !
Siukum Balala Siukum Balala
2076
BLOG

Romania Tour ( 2 ) Operacja dukielska

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 99

 

Pomysł by jechać zamiast lecieć do Bukaresztu, podrzucił mi właściciel skupu złomu. Wezwał mnie pod koniec września by porozmawiać o niskim wolumenie puszek po piwie. Wrzesień to paskudny miesiąc jeśli chodzi o zbiór puszek, tu podobnie jak w rolnictwie wszystko zależy od pogody. Zanim zaczęliśmy rozmawiać o sprawach zawodowych, Szef wskazał wzrokiem leżącą na biurku gazetę z wytłuszczonym tytułem:Cock, Ass, Stones & Grass, a więc i tu dotarł najkrótszy  w historii raport o stanie państwa sporządzony przez naszego ministra spraw wewnętrznych Bartka S. Tak ktoś przetłumaczył słynne już: Chuj, dupa i kamieni kupa. Szef spytał czy to prawda. Przytaknąłem. W końcu ministrowie spraw wewnętrznych są osobami najlepiej poinformowanymi, a w quasi - demokracjach mogą nawet więcej niż ich konstytucyjni zwierzchnicy, pod warunkiem oczywiście, że nie są idiotami. To jednak naszego ministra nie dotyczy. Jeśli to prawda to tam jest niezły deal do zrobienia - powiedział Szef... i opowiedział mi pewną rodzinną historię.

Początki firmy Scrapman & sons sięgają końca XIX wieku, a konkretnie 1892 roku, kiedy w Wielkiej Brytanii zakończyła się tzw. wojna o szyny i całkowicie zrezygnowano z 7 stopowego standardu Brunela na rzecz standardu  Stephensona, od tego momentu wszystkie pociągi zaczęły jeździć po torach o szerokości 1435 mm, lokomotywy jeżdżące po torach 7 stopowych zezłomowano, część lokomotyw zezłomowała rodzina Scrapmanów, tak zaczął się ten biznes. W czasie wojny Scrapman - senior wylądował w Normandii, miesiąc po głównych siłach,  z 10 - osobowym oddziałem w dwóch kupionych od Amerykanów Studebakerach. Oddział uzbrojony był w palniki i wytwornice acetylenu, posuwał się za frontem i ciął każdy napotkany kawałek złomu, po czym wysyłał pociagami do hut w Sheffield i po miesiącu złom wracał na front w postaci nowego czołgu " Matylda " Z opowieści Szefa wynikało, że stary Scrapman powiedział dokładnie to samo co Bartek. Po przejściu frontu zawsze jest " Chuj, dupa i kamieni kupa" ale złomu jest tyle, że deal jest pierwsza klasa.

To był ten pomysł na podróż do Bukaresztu za pieniądze Szefa. Przypomniałem sobie Wołodię z Wyborga w Karelii, który był partnerem biznesowym firmy, w której pracowałem na początku przemian ustrojowych, w czasach kiedy Polakom wydawało się, że uda się zbudować kapitalizm bez kapitału. W czasach kiedy tak cudownie kwitła wymiana barterowa między nową kapitalistyczną  już Polską, a upadłym Związkiem Radzieckim. Wołodia jako jeden z pierwszych rosyjskich biznesmenów, również zrozumiał, że ZSRR to już "chuj, dupa i kamieni kupa " i nic go nie wskrzesi, postanowił zostać kowalem swojego losu. Od mojego polskiego Szefa dostał 1000 baksów i przyobiecał dostarczyć dwa ciężarowe Mazy załadowane złomem miedzi. Po miesiącu przed firmą stanęły dwa Mazy załadowane metrowymi, miedzianymi prętami:  pociętym przewodem trakcyjnym. Wołodia wynajął od radzieckich kolejarzy -  którzy też zaczęli łapać czym jest kapitalizm - dwa wagony i lokomotywę, wyruszył na szlak i kupował jak leci bębny z przewodem trakcyjnym, który pocięty trafił do Polski. Taki miał Wołodia pomysł na swój pierwszy deal. Potem niestety pojawił się tani spirytus z Niemiec i Wołodia nie zrobił takiej kariery jak Abramowicz, a szkoda. Mieliśmy tą samą pasję : spirytus, tylko że ja w porę zrozumiałem że alkohol szkodzi zdrowiu, a nawet może być przyczyną ślepoty. 

Szefie ! - powiedziałem - przecież ja mogę jechać do tego Bukaresztu samochodem przez Polskę, Słowację i Węgry, jeśli tam rzeczywiście jest Cock, Ass, Stoness & Grass to może uda się nam się wreszcie jakieś joint venture, ja w aporcie wnoszę znajomość realiów Europy Wschodniej a Szef daje twardy kapitał.

- Aż tak głupi to ja nie jestem - powiedział Szef. Jedź za swój własny kapitał, a ja w aporcie wnoszę ci dwa tygodnie bezpłatnego urlopu. Wyrwać od Scrapmanów 2 funty extra to naprawdę wielka sztuka. Pojechać do Bukaresztu to jedno, a wiedzieć  gdzie on leży to drugie. Mnie Rumunia zawsze myliła się z Bułgarią, najważniejsza część mojej edukacji przypadła na lata 70 - te XX wieku, a wówczas nauczyciele niezbyt przykładali się do nauki. Dziś również się nie przykładają, jednak dziś nie ma to większego znaczenia, ponieważ właściwą wiedzę młodzież zdobywa przy konkretnych stanowiskach pracy w Skandynawii, Niemczech czy Wiekiej Brytanii. Szkoła służy jedynie przetrzymaniu dzieci, by do osiągnięcia pełnoletności nie wałęsały się po ulicach. Po sprawdzeniu w Wikipedii ustaliłem, że Rumunia leży na Bułgarii. Nie powinniście mieć dyskomfortu korzystając z Wikipedii, to bardzo użyteczne źródło informacji, nawet doradcy pana prezydenta, profesorowie - akademicy korzystają z Wikipedii, przygotowując oficjalne dokumenty. Po ustaleniu gdzie leży Rumunia pojawił się kolejny problem. Którędy jechać ? Zaolzie odpadało, ale nie z powodu roku 1938 tylko z powodu roku 1977. Czechosłowacki, podcięty wopista, kazał mi zgolić vousy, które miałem, a ktorych nie było w dowodzie osobistym. Znaleźć fryzjera w Cieszynie o 21:00 jest trudno, więc plan podróży legł w gruzach. Następnego dnia zgoliłem vousy i wróciłem na przejście. Jednak tu zemściła się nieznajomość języka naszych braci. Vousy to po czesku broda, musiałem wrócić do fryzjera i zgolić resztę. Sudety również odpadały. Tu w 1976 roku miałem zatarg z polskim celnikiem, który wysadził mnie z pociągu do Pragi z powodu wyczerpanego limitu na książeczce walutowej. Po kwadransie błąkania  się po Międzylesiu zostałem zawleczony do gazika WOP. Obca twarz w strefie nadgranicznej mogła poruszać się "bezprizora " nie dłużej niż pół godziny. WOP - iści zachowali się jednak bardzo przyzwoicie. Po sprawdzeniu, że nie jestem podobny do Vaclava Havla, ani - uchowaj Boże - do Adama Michnika, nakarmili mnie, pozowolili się przespać, a rano odwieźli do Bystrzycy Kłodzkiej, bo akurat jechali po jakiegoś kapitana. Mimo to Sudety odpadały. Pozostała Bawaria i któreś przejście z Niemcami. Ale do cholery, nie jestem jakimś austriackim nazistą urodzonym w Braunau, żebym do Czechosłowacji jechał przez Monachium... i znowu z pomocą pospieszyła Wikipedia. Jedyne przejście na Słowację, z którego mogłem skorzystać to Przełęcz dukielska. Wiedziałem, że łatwo nie będzie skoro nawet tak wybitny radziecki dowódca jak marszałek Koniew, wygubił na przełęczy ponad 100 tysięcy swoich sołdatów. Uderzenie na Rumunię wyszło z okolic  Gdańska krótko przed północą. Po ośmiu godzinach zamierzony cel operacyjny ( kościół w Dukli ) został osiągnięty. Poszło mi szybciej niż Koniewowi, może dlatego, że nigdzie już  nie było Niemców, choć w Vyšnym i Nižnym Komarniku są sklepy Lidla ... CDN 

Zobacz galerię zdjęć:

Śmiertelne zwarcie z czołgiem z Lidla
Śmiertelne zwarcie z czołgiem z Lidla Słowacja budzi się ze snu Słowacja powitała mnie swoim Beaujolais nouveau Kościół w Sátoraljaújhely Sátoraljaújhely, pierwsze miasteczko na Węgrzech

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości