Siukum Balala Siukum Balala
1226
BLOG

Edynburg Fringe Festival

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 186

 Fringe jak każde angielskie słowo ma znaczeń bez liku. Oznacza peryferie, obrzeża, coś co jest poza, słowem off. Teatr alternatywny. Edinburgh Fringe Festival wziął się z niesprawiedliwego werdyktu komisji kwalifikującej spektakle do międzynarodowego festiwalu teatralnego w Edynburgu. Kilka trup teatralnych, pominiętych przez komisję festiwalową, postanowiło jednak dać przedstawienia na scenach Edynburga.

Tak się zaczęło, w krótkim czasie Fringe Festival rozmachem i popularnością przyćmił festiwal za sprawą którego powstał, stając się chyba największym festiwalem na świecie gromadzącym średnio - w rekordowym 2011 roku - 40 tysięcy artystów, którzy dali 2,5 tysiąca przedstwień na 250 scenach Edynburga, gromadząc 1,8 miliona widzów. Obecnie oba festiwale odbywają się równolegle w sierpniu, fringe trwa ponad trzy tygodnie. Fringe Festival to festiwal bez jurorów, bez reguł, każdy może przyjechać i poczuć się artystą. Działa jedynie Fringe Festival Society, które sprzedaje bilety i zajmuje się stroną organizacyjną festiwalu. Wystąpić może każdy, co tam komu w duszy gra, można nawet ze szwagrem przynieść starą wersalkę, postawić na ulicy, położyć się i spektakl pt " Odpoczynek wojownika " gotowy.

Część  performerów daje spektakle bezpośrednio na Royal Mile, głównej ulicy Edynburga, łączącej Edinburgh Castle z pałacem królewskim w Holyrood. Na Royal Mile odbywają się również zajawki spektakli i rozdawane są zaproszenia na właściwe spektakle. Sztuki, jeśli nie jest sztuką mięsa, to ja nie rozumiem - mówię szczerze - i to potwierdziło się w Edynburgu, ponieważ najbardziej przypadły mi do gustu dwa jarmarczne przedstawienia. Jedno z kuglarzem na rowerze z jednym kółkiem, a drugie z karcianym szulerem, takim graczem w trzy karty. Na pocieszenie mam jedynie to, że oba spektakle zgromadziły, pod edynburską katedrą, największą publikę. Fascynujące. Kuglarz przez ponad dwie godziny gadał, wypił przy tym  4 litry wody. Obiecał wszystkim, że wsiądzie na rower, wszyscy na to czekali, był jednak dość nieporadny. Bał się, przymierzał się, brał rozpęd, mierzył. Wszyscy wstrzymywali oddech. Nie, jednak nie teraz. Bawił publikę, zapraszał dzieci do zabawy, robił na żądanie rodzinne fotografie, organizował konkursy za 5 funtów, których jednak nikt nie wygrał, bowiem okazało się, że mimo iż wszystko poszło jak należy, to jednak był jakiś szczegół, który dyskwalifikował uczestnika konkursu... i tak od początku. Wszystko by odwlec jazdę rowerem. Dobrał sobie spośród publiki dwóch asystentów, którzy mieli go na ów rower wsadzić, zanim to jednak nastąpiło, wypytał ich o wszystko, o rodzinę, kochanki, skąd pochodzą, jak się nazywają. Kiedy wreszcie wsiadł na ten rower, okazało się, że jeździ całkiem zgrabnie i nawet żonglować potrafi. Karciani szulerzy fascynowali mnie od zawsze..." każdy szczęściu dopomoże, każdy u mnie wygrać może " Nigdy nie mogłem się nadziwić, jak poważni, stateczni ludzie dają się ogrywać na skrzynce po pomidorach prymitywnym czterem szulerom - naganiaczom. Niepojęte. Hazard to hazard, przegrana zawsze boli, ale przegrać w Nicei, w otoczeniu aksamitów, zielonego sukna i mahoniowych stołów brzmi lepiej, niż przegrać na skrzynce po pomidorach. Karciarz pod katedrą to był prawdziwy Maestro. 

 

Zobacz galerię zdjęć:

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości