Jeśli ktoś miał watpliwości czy potwór z Loch Ness istnieje czy nie istnieje, to poniższa notka powinna rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące tego monstrum. Potwór z Loch Ness istnieje jak najbardziej i stoi dokładnie obok hotelu "Clansman" przy drodze A82 Inverness - Fort Augustus. Potwora wyciągnięto z jeziora i przypalowano do betonowego podłoża z przyczyn ekonomicznych. Jako jeziorowe monstrum przysparzał niewiele pożytku, dając się od czasu do czasu sfotografować. Obecnie każdy przyjezdny czy gość hotelu " Clansman" może zrobić Nessie słitfocie wraz ze swoją progeniturą [ objaśnienie dla tegorocznych maturzystów: progenitura to nie są genitalia, choć pewien związek istnieje ] a następnie zajść do sklepu firmowego "Nessie ", w którym mamusia kupi dzieciom pluszową Nessie, a tatuś whisky 0,7 Z Nessie wyciagniętej z jeziora pożytek jest nieporównywalnie większy niż z Nessie w jeziorze.
To jest dokładnie taka sama sytuacja jak z panią prezydentową. Kiedy była żoną ministra obrony czy marszałka Sejmu tzw. dobro publiczne nie miało ze skrywanej pani prezydentowej żadnego pożytku. Obecnie jako First Lady, zawsze wyeksponowana jak Nessie, ramię w ramię z panem prezydentem okrasza i nadaje bardziej ludzki wizerunek tej niezwykłej prezydenturze swojego małżonka.
Oczywiście w tytule notki jest i tęcza czyli tzw. Rainbow, zatem tytułem obowiązku dwa zdania. Mnie ta tęcza ani ziębi ani grzeje, przedstawia dla mnie jedynie wartość księgową, gdyż jestem homoseksualnym ateistą, czyli mówiąc w skrócie nie praktykuję. Jeśli jednak dla kogoś jest symbolem tolerancji i miłości wzajemnej to niech się do niej modli. Choć to tylko stal zbrojeniowa i pęki polipropylenowych kwiatuszków. Jest dokładnie tym samym czym dla ateisty krzyż : dwoma zespolonymi kawałkami drewna.
Nie można jednak, aż tak bardzo nadymać się i grzmieć z powodu barbarzyństwa i aktu nietolerancji za jaki uważa się spalenie tęczy, skoro jeszcze w ubiegłym tygodniu czerscy bracia zachłystywali się radośnie, mając niespodziane schadenfreude z powodu scięcia krzyża przez mieszkankę podczęstochowskiej wsi. Kobiecie przeszkadzały śpiewy i modlitwy pod krzyżem, nie można zatem wykluczyć, że obaj sprawcy podpalenia tęczy cierpieli na chromofobię, rzadką chorobę objawiajacą się nietolerancją na kolory. Nie można mieć również schadenfreude kiedy jakiś przebrany za motylka młodzieniec wybiega przed procesję Bożego Ciała, bo to też akt nietolerancji i obrazy uczuć religijnych, nie mniejszy niż spalenie tęczy.
Zobacz galerię zdjęć:
Komentarze