Siukum Balala Siukum Balala
1855
BLOG

Jeleń zabity kartą pamięci

Siukum Balala Siukum Balala Rozmaitości Obserwuj notkę 106

 Fosforyzowane wskazówki zegarka " Pobieda " radośnie posuwały się do przodu, pokazując kwadrans po szóstej. Budził się nowy dzień. Połówka słonecznej tarczy już kołysała się  nad Brześciem, druga bardziej leniwa, ociagając się chyba wisiała jeszcze nad Kobryniem. Za kwadrans nad horyzont wypełznie już całe Słońce i wtedy, jeśli chmury nie przeszkodzą, powinno się zacząć." Złota godzina " w fotografii, najlepsze światło, czas w którym matka natura oddaje fotografom wszystkie swoje, najlepsze kolory pozwalając nawet początkującemu fotografowi, " namalować " zdjęcie, które na zawsze zapadnie w pamięć. Przez gęsty grabowy młodnik przedzierało się dwóch mężczyzn, lat około sześćdziesiąt. Pierwszy z nich, z grymasem na ustach, świadczącym, że jeszcze niedawno nosił wąsy, to założyciel i animator miejscowego koła Stowarzyszenia Fotografików Przyrody, prezes Bronisławski. Na szyi zawadiacko przewieszone body  Canona z pełnoklatkową matrycą. Dwa kroki za prezesem Bronisławskim kroczył profesor Ciechocinek, nauczyciel w miejscowym liceum, a jednocześnie asystent prezesa Bronisławskiego, również zapalony fotograf - amator. Profesor Ciechocinek taszczył niezbędny osprzęt fotograficzny w skrzyni przerobionej z jaszcza. Przedzieranie się przez grabowy młodnik to nie łatwizna, kora graba szorstka jak charakter oficera politycznego Armii Czerwonej, boleśnie raniła  ramiona profesora Ciechocinka, który z powodu trwających upałów wybrał się na bezkrwawe łowy w rozpinanym, wełnianym bezrękawniku.

- A łacia ! a łacia - postękiwał profesor Ciechocinek. 
Prezes Bronisławski, człowiek żartowny, słysząc utyskiwania profesora, specjalnie napinał grabowe wicie, chłoszcząc odsłonięty tors profesora z radością wiedeńskiego gimnazjalisty. Po kwadransie fotograficy dotarli na skraj młodnika. Prezes Bronisławski zlustrował teren i szeptem rzucił w stronę profesora Ciechocinka 
- Dawaj słoik 
- Który ? 
- Pincetę i dołóż konwerter x2 
- Ok, jest pinceta i konwerter x2
Cichy trzask bagnetowej złączki zaświadczał o złączeniu body Canona  z teleobiektywem o potężnej ogniskowej. 
- Założyłeś filter polaryzacyjny ? nie chce, aby błyszczący, lubieżnie zaśliniony pysk jelenia zepsuł artystyczny efekt fotografii 
- Jest filtr polaryzacyjny.
- Monopod ! 
- Jest monopod 
Ciche klik- klak oznaczało, że trapezowa kostka teleobiektywu połączyła się z monopodem dając stabilne łoże dla teleobiektywu. 
- Daj tulipan, bo Słońce jakoś dziś z winkla bije. 
- Jest tulipan 
Współpraca dwóch fotografików - zawodowców przebiegała bez zakłóceń. Chirurdzy bezkrwawych fotograficznych łowów. 
- Myślisz, że przyjdzie ? - zagadnął prezes Bronisławski -  jeżeli dziś nie zrobię zdjęcia i nie wrzucę na www.deerwatching.pl to usuną moje konto. Dostałem maila od admina na PW, że konta nieaktywne przez trzy miesiące usuwają bez ostrzeżenia
- Przyjdzie na pewno, Nadleśniczy mówił, że ten " dwunastak " hołduje dziwacznym obyczajom. Kryje łanie zawsze między 6:45 a 7:15, potem idzie spać do młodnika
- Rzeczywiście dziwaczne są obyczaje zwierząt - powiedział prezes Bronisławski - mnie by się nie chciało 
- Gdyby pan prezes miał tyle lat  w przeliczeniu co " dwunastak " to by się prezesowi chciało - zażartował z myśliwska profesor Ciechocinek. 
- Ciicho ! coś się dzieje
Palec prezesa Bronisławskiego wylądował na suwaku OS, przestawiając go w pozycję ON
- Słusznie, optyczna stabilizacja ważna rzecz, wczoraj pan nie ustawił i zdjęcie wyszło skopane, kompletny blur - powiedział profesor Ciechocinek
- Ty Ciechocinek nie ucz ojca robić dzieci - odburknął prezes koła fotografików. Palce prezesa Bronisławskiego bezbłędnie trafiały w przyciski na korpusie body. Funkcja manual - przysłona - czas. Pomiar światła wielopunktowy - continuous. ISO - jest ISO. Format RAW, nie inaczej. Balans bieli  -  zatwierdź. Zatwierdzony. Prezes Bronisławski ustawiał ustalone wcześniej parametry fotografii. Ten obraz komponował, od tygodnia. Ustawianie ostrości w punkt - continuos. Chciał mieć ostry łeb, którego mu brakowało [ w portfolio - przypis autora ] Reszta jelenia zamglona, nieostra, zblurowana. W tle łagodnie rozmyty bokeh z krzewu głogu.Tak to sobie artystycznie zaplanował. 
- Szefie, proszę ustawić shooting continuous mode, zrobimy serię zdjęć jak kryje, wrzucimy do sieci, będzie sensacja. 
- Ech ! Ciechocinek ty świntuchu, takich zdjęć nie wolno wrzucać do sieci. 
Nagle od strony krzewu głogu dobiegł odgłos trzaskających gałązek. 
W wizjerze aparatu pojawiły się trzy łanie, lubieżne oczy nie pozostawiały wątpliwości w jakim celu sie tu znalazły. Po chwili zza głogu wysunął się potężny, jak żyrandol, wieniec " dwunastaka " Prezes Bronisławski nerwowo dotknął spustu migawki. Sprawdził w wizjerze, czerwony krzyżyk punktowego pomiaru ostrości, był dokładnie między wieńcami, tuż nad maślanymi oczami jelenia. Prezes Bronisławski po dodatkowym wyostrzeniu, nacisnął przycisk. Rozległ się głośny huk zwolnionej lamelkowej migawki. Po kilku sekundach prezes Bronislawski sprawdził na displayu wykonane zdjęcie. Zdjęcia nie było. Wyszedł z młodnika, pod krzewem głogu leżał jeleń z nogami rozrzuconymi na wszystkie strony. Z dziurki, miedzy wieńcami,  wielkości dwudziestogroszowej monety wyciekała wąziutka strużka krwi. Jeleń bez wątpienia był nieżywy 
- Cieeechocineek ty durniu !!! znowu zamiast karty pamięci załadowałeś do Canona kulę typu breneka. 
W tym samym czasie profesor Ciechocinek, w obawie o swoje życie, po przedarciu się przez młodnik, był już w połowie drogi do domu. W grabowym młodniku, na ostrych grabowych sękach zwisały smętne resztki wełnianego, rozpinanego bezrękawnika. 

http://www.fakt.pl/polityka/komorowski-nadal-poluje,artykuly,477547.html

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości